Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 101

Witaj Basiu!

Tym się właśnie różnią te wielkie aglomeracie od naszych pipidówek, gdzie jak przejeżdża peleton kolarzy, to jest już szaleństwo. Dzieci maja wolny dzień, by wiwatowały, by widać było, że tu też żyją ludzie, żeby przez parę sekund poszło w eter, a ja choćby w kronice znajomego zobaczę. Tak to jest w tych małych społecznościach, gdzie wszystko roztrząsa się z perspektywy Warszawy, Poznania czy Krakowa. Dlatego może my malutcy, tak bardzo przeżywamy to wszystko co dane nam było widzieć tylko na szklanym ekranie. Nie dziwie się więc tobie, że idąc piazza del Popolo, czy innym znanym miejscem, pasażem, dostajesz olśnienia, istnego deja vu., choć jesteś tam pierwszy raz. Przez szereg lat, nagromadziliśmy tyle obrazów, wizji, że teraz te wszystkie filmy, dokumenty, działają jak slajdy, przeźrocza.

Jak ktoś ma ciągotki do podziwiania pejzaży, dzieł sztuki, czy rozsmakowywał się w powieściach historycznych, to zapewne atmosfera Rzymu, sprzyja takiemu klimatowi. Ileż to znanych osób, dygnitarzy, przemierzało ulice, zaułki, przysiadało na ławeczkach, a ty teraz stąpasz po tym samym bruku. Jak masz ze sobą biografie tych osób, to możesz przemierzać ulubionymi ścieżkami, robić własne spostrzeżenia, porównywać ich zachwyt do swego. Niby tacy sami ludzie, mający te same potrzeby, a jednak jest w tym coś nierzeczywistego, jakby byli ponad to wszystko, co my znosimy.

Cmentarze, to jak piszesz inna historia, bo tu nie ma miejsca na ordery, insygnia, a tylko i wyłącznie zadumę, więc wyróżnianie kogoś, jest nie na miejscu. Zresztą, czy dana matka bądź ojciec, nie stanowią swym oddaniem dla rodziny, wartości samej w sobie? Nie trzeba być kimś z czołówki prasy, by zostać kimś ważnym, kogo się wspomina, komu się stawia świeże kwiaty, rozmawia przy nagrobku.

Czasami musimy sobie dogodzić takim słodziutkim tekstem, by wiedzieć, że potrafimy coś dać od siebie, a nie tylko narzekać. Nasiąkamy tym co w nas siedzi i wychodzi na zewnątrz, więc im częściej ci mówię to co sam chcę od ciebie usłyszeć, tym więcej jest we mnie dobrych myśli. Wiesz, na początku sądziłem, że to wszystko jest utopią, że takie wmawianie sobie wieczoru z lepszym ja, jest oszustwem. Ale z perspektywy tych dni, już wiem, że nabywam cech, a raczej je z siebie wydobywam, nie z obłudy, by przed tobą się wybielić, ale naprawdę chcę tak żyć. Pewnie nic z tego nie rozumiesz, ale ważne, że ja to czuję i chcę w to wchodzić głębiej, by poznać swe możliwości, bo wiem, że nie osiągnąłem jeszcze niczego, co jest konkretem.

Sam już nie wiem, czy to co nas spotyka jest potrzebne, czy ci którzy popadają w zniechęcenie, powinni wyciągać wnioski, by być silniejszym, przygotowanym na kolejne dni. Bo czasem jest taka dramaturgia, że nie potrafię uwierzyć w to co nazywa się dobrym zakończeniem. Powiesz mi, że u Joli to się sprawdziło, bo znasz jej zdanie, jej nastawienie i to co ma teraz, a nie możemy być pewni tego czy tak może by miała. Tylko ile jest rodzin, co mogą powiedzieć, że doznały straty w momencie rozkwitu, gdy czuli dobro, szczęście? Trudny temat i ja nie odważę się go jednoznacznie ocenić, bo za krótki mój życia okres.

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 07.10.2016
    No i kolejna świetna część, dzięki tobie zaczynam wesoło kolejny dzień.
  • Robert. M 07.10.2016
    Cała przyjemność po mojej stronie. Czytając Twoje słowa, sam się uśmiecham, bo wiem, że tak jest i ze mną, każdego dnia. Przyzwyczaiłem się do tego co dobre.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania