Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 102

Witaj Basiu!

Nawet najmniejsze miejscowości naznaczają jego mieszkańcy, więc nie ma takiej możliwości, by taki Rzym obszedł się bez zaszczytów dla poszczególnych ludzi, żyjących w różnych okresach jego świetności. Mimo wielkiej topografii, sądzę, że brakuje uliczek, by obdarować wszystkie znakomitości, a jak trudno jest usadowić każdego na właściwym, bo godnym rangi i osiągnięć miejscu. A czy ty Basiu, zauważyłaś, że wielu z nich, klepało biedę, zwłaszcza malarze, poeci, ich dzieła doznawały blasku i sensu, w momencie śmierci. Nie chce się pastwić nad dzisiejszymi postaciami krytyki, ale ciąży na nich też takie brzemię, szukania w przeszłości, by napiętnować współczesnych. A kto wie, czy znowu za 50 lat, jakaś wnuczka, nie wygrzebie ze strychu bohomaza, a media nazwą to awangardą na miarę tych czasów, czyli obecnych? Albo przejrzy pliki, a tu opowieść o dziadka życiu, która okaże się nowalijką wśród zastygłej współczesnej formy powieści?

Nie! No bez przesady, wcale nie mam naszego miasta, za dziurę. Może ukazałem za dużą dysproporcję, przejaskrawiłem, ale jak obcuje z twoimi wizjami, to uwidoczniła się ta wielkość, możliwości, na tle, co by nie mówić mieściny. Zobaczysz zresztą sama, jak po powrocie odczujesz taki szok, gdy przeraża cię cisza i przestrzeń. Gdy samo życie, okaże się wolniejsze, a czas nabierze innego znaczenia, bo posiłki będą wyznacznikiem naszej egzystencji. Ja przynajmniej tak miałem i poczułem przez moment, ze coś straciłem, jakby mnie zesłano na banicję, gdzie wszystko jest mniej apetyczne i mało pociągające.

To może posłużyć, za kolejny przykład, by nie nazwać dowodem. Mianowicie, to przesiadywanie w trattorii, przy przystawkach, specjalnościach zakładu, bez własnego zbędnego sprzeciwu, a wręcz idąc za przykładem obecnych tam gości, rozciąganiem go na dłuższy czas. Tu sobie na to nie pozwalamy, bo choć nie biegamy za sukcesem, to jednak dbamy o to co rodzinne, wspólne, a i wydatek mniejszy, gdy zakosztujemy lepszego, a nie z nim rywalizujemy, wymachując menu. Nie od dziś wiadomo, że to nie slogan, o pójściu na piwo, czy kawę, bo jakiś lunch, to wyższe progi, dla kastry, choć ty jako znana i po sukcesie obecnie pisanej powieści, to nawet pewnie i tu to czynić będziesz. Tylko mi nie rób teraz wykładu, że ty to zwyczajnie żyjesz i żebym się od.. czepił.

Większość osób, mimo, że nie przepada za zwiedzaniem, za tymi monumentami, freskami, to jednak nie umie iść na piwo i jazda po sklepach. Każdy jednak gdzieś w środku odczuwa taką potrzebę, może i przymus, ze powinien to zobaczyć, bo co za iks lat będzie wspominał, że zjadł, popił i wyspał się w miękkim łóżeczku. To jak z filmami o wielu nominacjach, gdzie krytycy pieją nad kreatywnością, zamysłem i wyprzedzeniu epoki, a my siedzimy do końca by dojrzeć ten cud. Nie zawsze wiemy jak się w tym znaleźć, co powiedzieć po przyjeździe, by nie wypaść na oszołoma, ale widzieć musimy, bo nieobecni, nie maja głosu. Choć zdarzają się ludzie szczerzy do bólu, jak mojego wujka kolega, który po powrocie z Krakowa, na pytanie jak mu się podobało, odpowiedział wprost : „ O tak o. A sam Wawel, jak Wawel, nic szczególnego” Każdy ma inny próg wrażliwości i to nie tylko na estetykę.

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 08.10.2016
    Świetna jak zawsze, życzę miłej soboty.
  • Robert. M 08.10.2016
    Dziękuję Ci bardzo, za życzenia sobotnie, co sprawia, że muszę tak ją przeżyć. Nie będzie to trudne, bo to mój ulubiony dzień, warty wstawania, by wiedzieć, ze jest jakiś sens w cyklu dni.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania