Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 110

Witaj Basiu!

Ach ta nasza mentalność, co? Ja też tak mam, że jak już poznam kilka osób, to reszta musi być podobna, mieć te same zamiłowania, ciągotki, być po prostu odzwierciedleniem danej społeczności. A to jak widać jest najkrótszą drogą do zaszufladkowania, nadania komuś

metki z bezosobowym wydrukiem. Popełniłaś ten sam błąd, co większość naszego społeczeństwa, że Rumun to leń, a przecież to nie bracia, by byli podobni. Choć i z tym jest różnie, bo zdarzy się prawy, uczynny, a jego bliźniak, wybij okno, ciągle kombinujący by się nie narobić, a mieć dużo wolnego czasu. I może dobrze sądzisz, że taki Giovanni, to ze swoim pragmatycznym podejściem, na wskroś erudyta, pokładający wiarę w naukę, nie mógł w Neapolu poczuć się dowartościowanym.

A co do bliźniaków, to miałem przyjemność poznać kilku i wiem, że posiadają własne zdanie, są indywidualnościami, nie muszą też się sugerować zdaniem swego rodzeństwa. Zresztą, Gabi ma brata bliźniaka, starszego o 55 minut i przynajmniej ja nie zauważyłem u niej szczególnego traktowania, takiego gloryfikowania, bo Jaruś to, Jaruś umie, zna. Próbowałem raz wyciągnąć od niej informacje, czy odczuwa jego zły nastrój, zmartwienia, większe emocje, ale mnie zbyła. Nie wiem, czy sądziła, że się nabijam, czy może się wstydziła, a to przecież nie powinno ja wprawiać w konsternację, by była skonfundowana.

No tak, to prawda, że lody i pizza, to wymysł Neapolu, cały świat się zachwycił tym pierwowzorem, który ty miałaś okazję smakować, że tak powiem od kuchni. To teraz już jestem pewny, że ta Australijka, to nie stanęła na twojej drodze bez przyczyny. Czy ty w ogóle wierzysz, że jesteśmy kierowani odgórnie, a każdy nasz krok jest wypadkową, jakimś zaplanowanym schematem, obliczonym, tak by dwoje ludzi zrobiło tak, by się zetknąć ze sobą? Trochę poszedłem w metafizykę, ale nie umiem jak wy kobiety, zdać się na przeczucie, nie mówiąc o instynkcie, wiara jeszcze ma na mnie jako taki wpływ.

A co do tej pizzy, to bez urazy ale ja to jednak bardziej jarskie potrawy preferuję, a takie naleśniki, to mnie mogą przekonać do dzikich egzaltacji. No może przesadziłem, ale chciałem cię przekonać, jak bardzo to mi w smak, takie posypane cukrem pudrem, bądź z bitą śmietaną. Rok temu gościu otworzył taki lokal, chyba na złość wszystkim, co pierogami nas chcą karmić, - skąd inąd smacznymi, - i powiem ci, że ma ruch, bo pracochłonne, trzeba się nastać, przy tej patelni, a tu wchodzisz i cyk za drabinkę.

Takie malutkie, rodzinne interesy, które przechodzą z ojca na syna, mają specyficzny klimat, a jak to jest jeszcze wydzielone z części mieszkalnej to mnie nastraja taką przytulnością. Wyobrażam sobie jak to wygląda we Włoszech, gdzie na poddaszu tętni życie, są werbalne sygnały, że mieszkają tu dzieci. Czasem jedno z nich wpadnie zdyszane, by zakomunikować swą potrzebę uzupełnienia płynów, między szybkimi haustami, próbuje wyjaśnić co porabia i już go nie ma. Oczywiście są przyzwyczajeni do gości, że nie zważają już na degustatorów ciasta francuskiego, zaabsorbowani swoim światem. Rodzice gestykulujący, z werwą podają posiłek, wychodzący z kuchni i znikający za kotarą, by pozostawić nas z wrażeniem, że to autentyczna sceneria, prawdziwe przyziemne życie.

To do jutra moja koleżanko

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 16.10.2016
    Świetne, jestem z dużym opóźnieniem, ale przynajmniej znalazłam trochę czasu i przeczytałam tą świetną część.
  • Robert. M 16.10.2016
    Opóźnienie, to byłoby jakbyś nie zdążyła przed następną częścią, a tak jesteś na czas. Dzięki za pamięć i miłego wieczornego odpoczynku.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania