Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 46

Witaj Basiu!

Byłem jedynie w Paryżu, więc nie mogę stawać z tobą w szranki, konkurować i roztaczać wizje, które mogą dać pełny obraz życia w większych aglomeracjach. Jedynie dla podtrzymania konwersacji, tudzież dania jaskrawego przykładu, bądź ewidentnego zaprzeczenia, będę przytaczał zaobserwowane zdarzenia. Pewnikiem zatem jest, że to co nam się złoży, będzie wykładnikiem, czymś co jest naturalnym i stanowi elementarną a wręcz integralną część wielu miejsc. Jako, że znam twój tekst, już wiem, że jest tego sporo, wręcz trudno mi znaleźć zdania, które mógłbym uznać za mające mój sprzeciw.

O ludziach, którzy przyjeżdżają do znanych metropolii, by dorobić się w krótkim czasie, - dodajmy, że nie koniecznie ciężkim nakładem sił- to nikt nie opowiada superlatywów. Zarówno ty jak i ja pamiętamy czasy, gdy do nas przyjeżdżali wschodni sąsiedzi i te wszelakie zapewnienia o standardzie o wysokiej jakości, byle mieszek wypchać. Nie da się tego porównać z zachodnimi aspiracjami, gdzie zasobność portfela pozwala na większy dystans do towarów z niższej półki, -że się tak kolokwialnie wyrażę. Ale zgodzę się z tobą, że na materiały o odpowiednim gatunku, zawsze są chętni, pod tym względem nie ma różnicy, bo ludzie zawsze pragmatycznie podchodzą. Liczy się możliwość większego zysku, apanaży na dalsze zakupy i to czy się jest w naszej pipiduwie, czy Rzymie, nie ma znaczenia,

Zachowanie mieszkańców dużych miast, to wręcz mnie zachwyca, jest dla mym pragnieniem, by wszędzie tak odbierano przechodniów, sąsiadów. W takich mieścinach, to zawsze trzeba się mieć na baczności, począwszy od stroju, poprzez gesty, a skończywszy na oporządzeniu ogródka. A tam, to każdy zainteresowany jest wyłącznie własnym życiem, nikogo nic już nie dziwi, bo wśród tylu naści przebywa, że negowanie czegokolwiek nie ma sensu. Uwielbiam dlatego te parki w których jest i miejsce na rodzinny piknik, dla zakochanych, puszczających latawce, a i starszych panów, co warcabami umilają sobie czas.

Wchodząc do narożnego baru, nikt nie patrzy ci w twarz, a wręcz przeciwnie, rozmowy nie cichną, bo tego nikt nie zauważa. Po kilku dniach, sam dostroiłem się do ich procesu dnia choć instynkt samczy, nie pozwalał na lekceważenie dzierlatek. Cóż, nie umiałem udobruchać swego zapędu, by im darować tylko ułamek sekundy, bo warte były przyśpieszonego oddechu.

To nie podlega dyskusji, te wszystkie dzieła rąk ludzkich, katedry, bulwary, płaskorzeźby, no cuda świata,- w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie mają szans, przy uroku fontanny. Nie umiem ubrać tego w słowa, bo te które mi świadomość podsuwa są zbyt patetyczne, emanują dostojeństwem. Dlatego może poprzestanę na skromnym zachwycie, kto jednak raz usiadł na skwerku, posłuchał pluskania, zobaczył poprzez pryzmę światła tęczę, ten wie jakie to robi wrażenie. Dla mnie faceta, to takie brązowe figury kobiet, którym ta woda spływa po ciele to jest coś, aż chce się to dotknąć, zobaczyć jak ta woda spłynie pomiędzy palcami i zaiskrzy światło.

Rozwaliłaś mi serducho. No nie wierzę, że ty wieczorem pobiegłaś po ser by z makaronem zamieszać i wcinać jak najlepsze spaghetti. Ale jak mam być szczery, to i ja się przyznam, że szukałem czegoś słodkiego i marchew z jabłkiem na tarce rach ciach, dodałem cukier i uuu…..wpierdzieliłem cały półmisek. A co!

 

To do jutra moja koleżanko

Pozdrawiam Kacper

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 13.08.2016
    Świetne:)
  • Robert. M 13.08.2016
    Jak zawsze dziękuję. Gdyby nie Ty, miałbym odczucie, że wypisuję dany tekst w próżnię, to jak posyłanie sms-a na bliżej nieznany numer. A tak jest motywacja, bo fantazja znajduje odbiorcę. Miłego popołudnia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania