Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

dasz radę część 64

Witaj Basiu!

Kolejny dzień, który mógłby się skończyć? Odhaczanie bezsensownych dokonań, przytakiwanie bez konieczności skupienia uwagi, wymuszone gesty, dla podkreślenia swego bytu. To wszystko jak migawki slajdów, pokonywanie godzin, bez jakiejkolwiek perspektywy, że wieczorem będzie lepiej, normalniej. Czy tak zaczyna się wkradać depresja? Bierzesz to za przemęczenie, odstawiasz wszystkie prace domowe do jutra, zasypiasz niespokojnym snem, a po przebudzeniu realność jeszcze bardziej cię dołuje. Mając tak wiele na głowie, zapominamy na chwilę o sobie, bo trzeba biec, nadrobić wczoraj. Ja sam często wytchnienia szukałem w pościeli, gdy serce biło miarowo, kładły się cienie, zanikał gwar ulicy, a ja chciałem zawieszenia czasu.

Poznałem taką dziewczynę, co przez pół roku brała leki, by powrócić na właściwe tory, by nie musieć czuć pustki. Opowiadała mi, że jak nie mogła przebywać w towarzystwie, to musiała rozbrzmiewać muzyka, nie mogło być cicho. Odczuwała wielki strach, robiło jej się gorąco, potrzebowała przestrzeni, a co ciekawe, wolała deszcz niż wpadające promyki do swojego pokoju. Wykonywała mnóstwo czynności, a gdy już ściany zaczęły się kurczyć, wychodziła na łąkę, siadała w trawie i wsłuchiwała się w każdy szelest, tego wszystkiego co jest mniejsze od niej. To jej pomagało, jak też strumienie deszczu na szybie, robienie zakupów, czy wyjście na cmentarz, by alejkami zaznaczyć swoją wyższość nad tymi co już nic nie mogą. Tak to Kasia dochodziła do pierwotnego stanu, a dziś mając to za sobą, może powiedzieć, że co ją nie dobiło…

Kiedyś pewien profesor zapytał nas o najgorsze momenty w życiu, co takiego nas podłamało, sprawiło, że do dziś to zostało zapisane w pamięci jako ostrzeżenie. I tak wysuwamy swoje doświadczenia, aż w pewnym momencie wstaje Artek Szuba i mówi, że on miał szczęście bo nigdy nic go tragicznego nie spotkało. Wyliczaliśmy mu rożne zdarzenia, hipotetyczne sytuacje, a on, że nic i nigdy. I wtedy nasz profesor zrobił coś co do dziś jest świeże w mej pamięci, co towarzyszy mi często w ciągu roku, jak jakaś mantra. Mianowicie, podszedł do Artka, położył mu rękę na ramieniu i powiedział: - „ Żal mi ciebie, bo nie zaznałeś tego co najcenniejsze w życiu” Zbaranieliśmy, bo jak coś złego może być wartością dodatnią, tego trzeba unikać, cieszyć się szczęściem i łaknąć go pełną gębą. A dziś sądzę, że stary lis miał rację, trzeba się czasem wybłocić, połamać psychikę, szlachetnieć, by odbudowywać z nauką, a nade wszystko z radością przyjmować ład po tej zawierusze.

Starsi, ci co przeżyli swoje, powinni nam pokazywać te sytuacje, opowiadać o tych dniach, bez frywolności, a ze szczerością aż do bólu. To dopiero materiał do analizy, takie inne czasy, a jednak podobne problemy, dylematy. Tylko Basiu, kto z nas chce takich starych pierników słuchać, jak my gonimy za swym szczęściem, choć sami często nie umiemy go nazwać. Taki już nasz przywilej błędu, by na starość mieć co wspominać, a że też będziemy chcieli przestrzec przed nim młodych, tego jestem pewny. Więc gubmy się w tym świecie, łapmy doły, a rano na nowo ruszajmy w nieznane.

To do jutra moja koleżanko

Pozdrawiam Kacper

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 30.08.2016
    Świetne.
  • Robert. M 31.08.2016
    Zaczynam przemycać więcej teraźniejszości, przeprowadzonych rozmów, by nie było tylko moich refleksji, które mogą być mało obiektywne. Może taka forma będzie bardziej jaskrawsza do analizowania spostrzeżeń, a na pewno bardziej wszechstronna.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania