Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 72

Witaj Basiu!

Kiedyś moja koleżanka, powiedziała mi, że za dużo myślę, analizuję, a wystarczy żyć. I tak przeczytawszy twoją wiadomość, dochodzę do wniosku, że tobie można jota, w jotę to samo powiedzieć. Kto wśród twoich znajomych, którzy piszą, czy wymyślają scenariusze, nie rozmawia sam ze sobą. To pytanie retoryczne, bo zdaję sobie sprawę, że do tego nikt się nie przyzna. Takie odpowiadanie na pytania, własne pytania, jest dla mnie tym samym, co kalkulowanie, podejmowanie decyzji, tylko w głębi swego serca. Gdybyś to może robiła w wielkiej tajemnicy, podporządkowała temu życie towarzyskie, to i może by należało się o ciebie obawiać. Ale jak to jest w formie terapii, jak trening jogi, co ma oczyszczać z błędów, wyznaczać nowy etap, a przy tym napominasz siebie, by nie popaść w schizofrenie, to nie widzę niczego negatywnego.

Nie chcę cię kokietować, ale to jest może i nowatorski pomysł, ale bardzo twórczy. Bo jeśli ty sama, ratujesz swoje wnętrze, poprzez wybieranie bezpośrednich rozwiązań, pragmatycznych zadań, to tylko się cieszyć. Większość osób, po traumie, trzeba pobudzać, stymulować, by zaczęły się starać, by cokolwiek robiły, a ty wymyślasz sobie różne rozwiązania, umiesz samą siebie odciągać od pokusy zrzędzenia. Zazdroszczę ci takiego hartu ducha, wewnętrznej siły i nie zaprzeczaj, bo to, że płakałaś, klęczałaś i rozpamiętywałaś, tylko pokazuje ile musiałaś dać z siebie.

Wiesz ilu ludzi, by było na dobrych stanowiskach, na estradzie, arenach sportowych, gdyby umieli wytrzymać presję otoczenia, własnych uprzedzeń. Ale nie ma ich, są mniej może uzdolnieni, ale za to pracujący z determinacją, rzemieślnicy, co kształtowali swe kręgosłupy by pokazać innym, że nie warto było ich skreślać. Nie jesteś może genialnym pisarzem, nigdy może nie wygrasz konkursu, na najlepszą żonę, ale nikt nie odważy się powiedzieć, że siedziałaś i czekałaś, aż ktoś cię dostrzeże, aż doceni za już, bez starania każdego dnia. Nie jesteś dla mnie 7 cudem świata, po prostu widzę cię taką jaka jesteś, od szkolnych lat, aż po te e- maile, a to naprawdę, szerokie spektrum wiedzy. Może i jestem tobą oczarowany, ale umiem też ochłonąć, gdy jest potrzeba jak dziś, gdy sprawy są poważne i nie ma czasu na wazeliniarstwo. Uwierz mi, chciałbym umieć tak siebie trzeźwo oceniać, stawiać wymagania, a nade wszystko powstawać po kryzysie, bo to największa sztuka.

Już kilka lat nie widziałem Wioli, ale ponoć jest w Warszawie, pracuje w konsorcjum, ma specjalizację w kontaktach międzynarodowych. No w zasadzie to niczego już nie muszę dopowiadać, te wiadomości, uświadamiają mi jak bardzo dobra taktykę obrała, bo dziś jest ustawiona na wiele lat. To praca stwarza możliwości rozwoju, a i buduje własne mniemanie o sobie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. To o Wioli można spiąć klamrą z tym co pisałem powyżej, by uwierzyć, że człowiek dużo może jak nie liczy na łatwiznę, a walczy o każdy centymetr gruntu. Niby nie wszyscy mają tak samo, jednym Bóg dał większy intelekt, spryt, siłę przebicia, ale zawsze pojawia się u mnie pytanie, czy aby zrobiłem wszystko, co było w mojej gestii? Czy nie poddałem się za wcześnie, a mogłem więcej, dłużej, aż do skutku.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Miła 08.09.2016
    Super. Przepraszam, że dopiero teraz czytam, ale byłam zajęta od samego rana. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
  • Robert. M 08.09.2016
    W żadnym wypadku. Sam fakt, że o tym pamiętasz, jest dla mnie nobilitacją, bo komu by się tak chciało, wciąż o tym samym czytać.
  • Miła 08.09.2016
    No na przykład, mi się chce to czytać i czekam na kolejną część.
  • Robert. M 08.09.2016
    No to jesteś ewenementem na skale Polski, aż dziw , że takie mam szczęście, że akurat tu zaglądałaś w maju.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania