Dasz radęczęść 75
Witaj Basiu!
Zawsze to będę powtarzał, że w dzisiejszych czasach, to trudno zachować wspólne rodzinne nawyki stołowania się w domu. Na każdym kroku, stykamy się z możliwością szybkiej konsumpcji, jeśli dodamy do tego, miłe towarzystwo, estetykę wnętrza i uprzejmą obsługę, to własna kuchnia jawi się jako obowiązek i strata czasu. Wielu moich znajomych, którzy żyją w pojedynkę, wykupuje karnet na obiady i za cenę 270 złotych w miesiącu, stwarzają sobie klimat luksusu, bycia obsłużonym, co dobrze wpływa i na dobre samopoczucie. Gorzej z tymi co mają rodziny, pamiętasz jak Mela tuż przed twoim wyjazdem, narzekała na to znużenie w wymyślaniu menu, by dopasować się w gust rodziny? Wspominała coś o kwaśnym mleku i ziemniakach, byle to choć raz ją tak ktoś zastąpił w tych czynnościach przygotowania obiadu.
Żebyś wiedziała, że przez te programy o gotowaniu, eksperymentowaniu z sosami, dodatkami, to człowiek zjada kaloryczne bomby, a ćwiczyć się nie chce. Wierzę ci, że ta mata to bardziej się jako kocyk po jedzeniu przysłużyła, niż do wygibasów rozciągających. Na pocieszenie to ci powiem o Iwonie, co miała mocne postanowienie, by zrzucić parę kilogramów. Jak wiesz, na wiosnę dostała zaproszenie na wesele, a to spowodowało, że zobaczyła bardziej wyraźnie swoje boczki. Zaświeciła jej się czerwona lampka, bo jak spojrzała się krytyczniej w lustro, to powiedziała : -„ te wałki to mi już pępek zasłoniły, a powinnam przecież jeszcze talii poszukać” Wiele w tym było przesady, bo wy już zawsze będziecie, doszukiwać się mankamentów, ale ważniejsze co zrobiła. Namówiła swoją znajomą na ćwiczenia fitness, tam poćwiczyły na atlasie, bieżnia, rowerek i cyk do domciu. I byłoby cacy, gdyby nie fakt, że po drodze był postój na oranżadkę i rzut okiem na stoisko z kebabem. Tak, tak, to co spaliły uzupełniły z nawiązką i nie muszę mówić, że więcej na zajęcia nie poszły.
Bez przyjaźni, to największy optymista staje się wrakiem człowieka. To chyba jak z miłością, jak nie czujesz bliskości, poczucia bycia potrzebnym, to stajesz się malkontentem. Zaczyna cię drażnić nawet cudze szczęście, uśmiech, pozytywne nastawienie, bo sam nie masz komu je ofiarować. Pan Adaś Huczko, -wiesz ten co pod koniec życia dostał demencji i nie wiedział, czy jadł dziś obiad-, powiedział mi kiedyś, że bez obcowania z ludźmi, to już zaczął dziwaczeć. Rozmawiał z telewizorem, wszystko go drażniło, doszukiwał się negatywnych treści nawet w tym co inni z uśmiechem mu mówili. Dlatego może i u ciebie te chwilowe chmury, ale jak tylko poznasz bliżej te dziewczyny, które doradzają ci w pracy, to minie ten stan.
W takim dużym mieście, to trudniej o komitywę, łatwiej to chyba się zaszyć w swojej samotni. Może dlatego, tak wiele jest tam nieszczęśliwych ludzi, bo nikt praktycznie nie zna sąsiada, wymijając się w lekkim ukłonie, coś na znak pozdrowień, przemykamy do swych obowiązków, nie wiedząc kto zaś. A tu u nas, skarpetek nie dopasujesz, to wieczorem wszyscy o tym wiedzą, prawie można się poczuć jak gwiazdeczka, no o zapomnieniu nie ma mowy, żadnej taryfy ulgowej. Jak za tym tęsknisz, to wracaj, trochę kolorytu wprowadzisz, bo szarzyzna wraz z jesienią się wkrada.
To do jutra, moja koleżanko.
Pozdrawiam Kacper.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania