Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 19

Witaj Basiu!

W przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia posiadacza, a parafrazując można powiedzieć, że tak samo jest w miłości, nie ma przestawania. Już wczoraj ci pisałem, że nie wierzę w zbieg okoliczności, a bardziej w przeznaczenie, to które następuje jak cykle pór roku. Możesz to nazywać rozpaczliwym, bardziej z potrzeby niż miłości, ale de facto, to nastąpiło, a uczucie jak najbardziej było prawdziwe. Polemizowałbym z twierdzeniem, że to jest trudniejsze niż takie fazowe, gdy przyswajasz wizerunek partnera, jego fizjonomię, gesty, po prostu zakochujesz się stopniowo. Ale czy człowiek musi wszystko mieć ułożone, być akurat w tej sprawie pragmatyczny, przecież to nie kurs zawodowy, gdzie przestrzega się wytycznych.

Pewnie jak bym był przy tym opisie walorów Davida, to zobaczyłbym twoją rozanieloną twarz, tak kwitnącym językiem to opisałaś. Ale jeśli pozwolisz, to skupię się bardziej na porównaniu go do twego męża, bo chyba warto dostrzec jak bardzo byli różnymi osobami. Wiem, że to cię denerwuje, ale nie zaprzeczysz, że David to tym energicznego, zdecydowanego mężczyzny, który wręcz kreuje swój świat, a to musi imponować kobiecie. Jak jeszcze dodamy do tego, że potrzebowałaś wręcz łaknęłaś stabilności emocjonalnej, to mamy powód dla którego byłaś nim oczarowana. Dawał ci także ten korytarz własnego postrzegania swych planów, bez naciskania, a tego właśnie ci brakowało, gdy apodyktyczny mąż, domagał się potomstwa.

O takich spotkaniach w pracy, to można napisać encyklikę, ileż to ludzi w ten sposób poznaje swego partnera do małżeństwa, jak bardzo to jest już nagminne, niech świadczy fakt, że coraz więcej par wykonuje pracę o tej samej profesji. I nawet nie będę się pytał jak się czułaś, gdy David odgrywający główną rolę w sztuce, wypowiadał kwestie, które były z twojego opowiadania. Sam bym tak chciał, by któraś z dziewcząt powielała moje fantazje przy rzeszy publiczności, to lepsze niż posiadanie tego samego hobby. Zazdroszczę ci tego, zostałaś doceniona, twoje teksty znalazły uznanie, taka nobilitacja, a tu jeszcze facet, któremu nie musisz tłumaczyć co osiągnęłaś. No Basiu, może się przewrócić w głowie, można ześwirować i tak się troszeczkę stało, skoro Susan kazała ci się zapisać na aerobik, by zeszło z ciebie ciśnienie.

Tak zawsze jest, że jak idzie nam dobrze, to chcemy jeszcze podrasować, a wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego, tylko kto w ekstazie szaleństwa o tym pamięta? Dochodziłaś do formy, fruwałaś bo życie puściło oko do ciebie, otwierała się perspektywa nowego kontraktu, miłość kwitła, wena nie opuszczała, no jak w tej reklamie : -„ żuć gumę nie umierać” . Trudno ci się dziwić, ja sam pewnie bym starał się bardziej popisywać, cwaniakować, no wykorzystać tą otwartą furtkę. Dlatego nie obwiniaj się, że po pewnym czasie, takim obwąchiwaniu z Davidem, zachciało ci się go zmieniać, to u was kobiet chyba norma. I może lepiej zakończę na tym, bo jako singiel, moja wypowiedz, może zostać odczytana jako afront do małżeństwa.

To miłego dnia Basiu.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 16.07.2016
    Świetne!!! :)
  • Robert. M 16.07.2016
    Czasem i ja sądzę, że nie jest najgorzej, a najważniejsze, że prawdziwe....fantazja, to z prawdy powstaje

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania