Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 81

Witaj Basiu!

Zastanawiam się czy wszyscy Włosi, są tak pro rodzinni, tak bardzo cenią sobie wartości chrześcijańskie, tradycję. Czy naprawdę rodząc się w danym kraju, nabieramy zwyczajów, wręcz je przejmujemy, ten specyficzny stosunek do wartości rodziny jako ogniwa do budowy szczęścia? To kultywowanie niedzielnych wizyt, gdzie jest gwarno, gdzie nikt nikogo nie słucha, ale i tak każdy chce wierzyć, że akurat dziś jest gwoździem programu. To wspólne spędzanie czasu, zamieszkiwanie pod jednym dachem, mimo możliwości bycia niezależnym. No i perełka, wybieranie sobie żony, którą polecają znajomi, krewni, bo tam więzi rodzinne, braterstwo krwi, nabiera dosłownego znaczenia. Takie dzieci z jednego podwórka, które nie potrzebują poznawać nowe dzielnice, bom wpojono im, że tu jest wszystko co kochają,

To prawda, że będąc za granicą, nastawiamy się na wzmożony wysiłek, rezygnując z wielu przyjemności, na rzecz szybkiego powrotu, by realizować swe zamierzenia. Czym człowiek młodszy, tym więcej sobie obiecuje, nastawia się na profity, wyprzedza kilka pensji, swoimi wydatkami. Trudno się dziwić, skoro przeanalizuje wszystkie sytuacje, swoich znajomych i porówna to z możliwościami na miejscu, to wniosek nasuwa się sam. Ale dzięki temu, nabieramy doświadczenia, zyskujemy często na obyciu, potrafimy docenić włożony trud w dany rodzaj przedsięwzięcia. Często zdarza się tylko problem, że po powrocie nie umiemy się przystosować do panujących u nas standardów, finansowych możliwości.

Jeśli chodzi o Luca, to w żadnym wypadku się z niego nie nabijam, to nawet nie przyszło mi na myśl, by deprecjonować jego zalety. Jest chłopakiem, który ceni sobie życie rodzinne, a to, że podkreśla bez skrępowania, jak bardzo jest przywiązany do otoczenia i jest sentymentalny, to jest bliskie i mnie. Cenię takich ludzi, podziwiam, za zachowanie wartości, szacunek dla rodziców, co nie jest propagowane jako sztandarowy wizerunek. Zresztą, kto dziś, opuszcza dom rodzinny w młodym wieku. Większość zachowuje status domownika, mając większe możliwości odłożenia, bo wiadomo, przy rodzicach zawsze lżej.

Może, masz i rację, że ja to za bardzo rygorystycznie oceniam ludzi, sądząc ich po okolicznościowych, wręcz sporadycznych sytuacjach. Ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te lokale, to zawsze taka lokalna enklawa, gdzie królują osoby z większymi ambicjami do przywództwa. Nie będę jednak się upierał, bo ja to na podstawie teorii wysuwam wnioski, a jak wiadomo, to często rozmija się z praktykom.

Spotkałem dzisiaj Marysię, oczywiście masz pozdrowienia i burę, bo obiecałaś jej odwiedziny. Była zawiedziona, że nie dotrzymałaś słowa, a tak liczyła na pogaduchy, takie od serca, które już od dawna ją omijają z braku potencjalnych zaufanych osób. Nawet nie wiedziałem , że u niej to nastąpiły zmiany, dostała propozycje od koleżanki, by z nią prowadzić catering, taki pod wesela, spotkania plenerowe, komunie itp.: Przyjęła jej propozycję, zagłębiła się w procedurę, formalności, dokumentację i mówi, że jest zadowolona. Trochę trzeba nerwów stracić, bo panie to zmieniają upodobania kulinarne, to godzina im nie pasuje, ale ogarnia to profesjonalnym podejściem, co nie znaczy, że nie odreagowuje wieczorem na domownikach. Miło się z nią rozmawiało, bo jak zwykle mówiła co myśli, tak na luzie, jakbym się z nią widział wczoraj. No i na koniec rozmowy kazała ci przekazać, że jak wrócisz, to w podskokach masz prosto do niej.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 16.09.2016
    Świetne!!
  • Robert. M 16.09.2016
    To ja CI bardzo dziękuję, za to, że mimo późnej pory, zajrzałaś, by przeczytać, co też tam znowu wymyśliłem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania