Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 141

Witaj, Basiu!

Pod jednym względem to ci zazdroszczę takiej koleżanki i nie chodzi o jej image, który być może w połączeniu z jej urodą, by mnie zauroczył. Myślę tu o jej gawędziarstwie, specyficznym sposobie przekazywania wrażeń, spostrzeżeń, które możesz usłyszeć od niej samej. Powiesz, że nic straconego, wystarczy kupić książkę, a odnajdę te opowieści i to w barwniejszej formie, usystematyzowane i to w odpowiedniej porze, jaką uznam za stosowną. Niby tak, ale jednak taka werbalna forma, z wizualnym namaszczeniem w postaci gestów, mimiki twarzy, to mnie bardziej pociąga. Bo jednak czytanie to doświadczenie intymne, ale tylko indywidualne, no wiesz, tak z kawałkiem ciacha, przy nocnej lampce z nogami w kocyku. To każdy zna, jak sam uruchamia wyobraźnię, tworzy miraże, a takie wysłuchiwanie na żywo, to ma swoja wymowę.

Kostaryka, to tak średnio na jeża mnie podnieca, ale już Brazylii, to jestem ciekaw, tych prostych zwyczajów, normalnego swojskiego życia. Nie wiem, dlaczego, ale ten kraj mi się kojarzy z takim sielskim zakątkiem, gdzie każdy po przyjeździe z dnia na dzień zaczyna czuć się jak u siebie. A na pewno nigdy nie będę łączył tego kraju z korowodem, jakimiś kłopotami z wizą, biurokracją, represjami i depresją. Oczywiście, tam pewnie jak i wszędzie, bywa i ciężko, są trudności egzystencjalne, bo zapewne od karnawału do karnawału, to nawet oni nie żyją. To ci się udało, bo usłyszałaś nowe ploty ze świata artystów, a przy okazji i trochę egzotyki, w rytmie samby.

Właściwie to mnie zaskoczyłaś takim wnioskiem, jestem wręcz poruszony, by nie napisać o czymś gorszym. Przygotowany byłem na ochy i achy, że Wenecja zapiera oddech w piersiach, bo to cukierkowy krajobraz, sielanka w czystej postaci, a tu kicha. Basia jest sceptyczna, co do pochwał, nie wspominając o czymś większym, co można podciągnąć pod zachwyt. Wiesz jak to się zwykło mówić, że marzenia są zawsze o krok od rzeczywistości, a nie wypominając ci, jechałaś jednak jak po swoje. Na usprawiedliwienie powiem, że ja również tak bym się czuł, bo tyle razy, ile pomyślę, tyle razy, widzę samych gondolierów, mosty i kamienice, a w nich panie, które rozdają uśmiechy. Ale to skrawek, a co gorsza to ten centralny, a pozostała część miasta, to jednak podtopione budowle, które po wycofaniu się wód Adriatyku, nie przedstawiają wartości, którą się chce uwiecznić, o pokazywaniu znajomym, nie ma, co nawet pisać.

Nie chciałem by tak to zabrzmiało, jeśli poczułaś się oceniana, to przepraszam. Nie znam przecież Eli, właściwie to tak między nami jest Elą, bo powinienem pisać pani Ela, to tak w gwoli formalności. Tak ją dobrze nakreśliłaś, że być może wyidealizowałem jej osobowość, podciągnąłem jej zalety i wyszedł mi niedościgniony wzór doskonałości i mądrości. W ogóle jej do ciebie nie porównywałem, a raczej starałem się uwypuklić to co mnie .. hm…. Ujęło? Nie, zaintrygowało, co pochwalam, tyle i kropka.

Masz rację, że to może być przesyt, bo jeśli się mieszka w takim ciachu jak Rzym, to trudno później dostawać omdlenia na widok paru łódeczek na wodzie. Najważniejsze to veni vidi vici, nikt ci nie będzie mógł wciskać kitu, że tak byłaś blisko cudu a nie pofatygowałaś się by tego doświadczyć. Wenecja, jest i będzie atrakcją, ale taką jak piszesz na godziny, by się zapomnieć, rozmarzyć, by wieczorem wracając do domu być znowu sobą.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 16.11.2016
    Świetne
  • Robert. M 16.11.2016
    Dziękuję Ci za spojrzenie na mój profil, co jak zawsze jest bardzo miłe

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania