Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 68

Witaj Basiu!

Dziękuję ci bardzo, za słowa otuchy, sprawiły mi one wiele radości, ale nie będę udawał, że wciągając mnie w takie przykre sprawy, czuję się wykorzystany. Nawet ci powiem, że część tych spraw uzmysławia mi jak wiele osób poznałem w swym życiu. Gdzieś przez lata, zacierają się twarze, zdarzenia, a takie rozpamiętywanie, odświeża, to co wypierałem innymi sytuacjami. Skojarzyło mi się to nawet, z pracą organów śledczych, gdzie wałkuje się ten sam temat, aż dany delikwent przypomni sobie parę swych spostrzeżeń i układanka nabiera kształtu. Pewnie cię rozbawiłem, ale ja teraz inaczej już patrzę na stany depresyjne, czy choćby swój smutek. Umiem go zaakceptować, dać mu prawo do bytu, wierząc, że jest normalnym stanem przed radością. Jak mówi mój kolega : -„ niczego nie wolno się bać, trzeba tylko spróbować to poznać. I tak właśnie zrobiliśmy, poznaliśmy swoje lęki, co pozwoliło je polubić, a przynajmniej traktować z wyrozumiałością.

W dzisiejszych czasach, to przerost ambicji nas wykańcza, te próby bycia mądrzejszym niż się jest. Wyszukujemy sobie głupszego, co nie umie sobie poradzić i widzimy w tym swoją wartość, bo ja to umiem, znam, na lepszej stopie życiowej żyję. Zrażamy się na brak dokonań, zbyt wiele oczekujemy, a to powoduje ten dosłowny i w przenośny ból głowy. Te próby samobójcze, czy zachwianie emocjonalne, które występują u młodych ludzi, to efekt nacisków rodzica na lepsze wyniki. Znasz przecież sytuacje Elki brata, który mówiąc kolokwialnie odfrunął. Chodzi po ulicy z aktówką, bo dziś ma egzamin, a że to styczeń czy maj, jemu obojętne, jak temat tej pracy. Ciągle mu wmawiali, a jeszcze może być lepiej, a daj z siebie wszystko, to i dał, nawet za dużo. Powiesz, że był kruchy i wrażliwy. Nie sprzeciwiam się tej opinii, ale czy aby tak należy dopingować, o ile to mieści się w definicji tego pojęcia.

To jest największa prawda, podpisuję się pod nią obojgiem rąk. Lekarze mają jak nie znieczulicę, to posiedli niski stopień wrażliwości na przypadłości ludzkiego organizmu. Nie jest to przytyk, skierowany z wyrzutem, tylko przemyślana opinia, wyrażona po kilkuletnich obserwacjach. Obcują z tymi samymi objawami, robią te same operacje, widzą to w liczbach, krwinkach, więc siłą rzeczy, stajemy się dla nich bardziej noszącymi okresowo wirus, dolegliwość. Zabrzmiało to okrutnie, ale zdaje mi się, że po kilku latach, tylko jakiś entuzjasta potrafi jeszcze doszukiwać się głębszych analiz, prowadzić konwersację z pacjentem, dopytywać się genezy dolegliwości. Co nie znaczy, że ich nie rozumiem, są po prostu ludźmi, mają swoje życie, a że my w tym momencie oczekujemy więcej uwagi, to inna sprawa.

Ja też nie lubię się rozczulać nad sobą, ale czasem trzeba iść do lekarza, sytuacja tego wymaga, a branie leków to nie powód do wstydu. Mamy względem siebie obowiązek, dotyczący własnego zdrowia, głupotą jest mówić, że to nasza sprawa. Dlatego podziękuj Susan, że rzeczowo podeszła do sprawy i trzeźwo oceniła sytuację, co wyszło na twoją korzyść. Tak jak kiedyś napisałaś, ludzie stojący z boku, lepiej widzą daną sytuację. Zresztą nie oszukujmy się, ty byś tak samo zrobiła, będąc na jej miejscu, no może z większym rozmachem.

To do jutra moja koleżanko

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 03.09.2016
    Świetne!! Czekam niecierpliwie na kolejną część.
  • Robert. M 03.09.2016
    Tak jak każdego dnia, tak mi dzisiejszej nocy, dziękuję za pamięć i wpis. Niby nic trudnego, ale jak się komuś nie chce, to o tym nie będzie pamiętał.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania