Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 134

Witaj, Basiu!

Ja to nazywam taką odskocznią, przerywnikiem w wykonywaniu pewnych czynności, czasem, który mnie regeneruje. Ale to ja, taki bardziej kronikarz naszych odczuć, tego wszystkiego, co poruszamy w e-mailach, natomiast ty, to masz prawdziwe żywe słowo, co trafia do szerszego kręgu ludzi. Muszę ci przyznać rację, że to musi być ekscytujące, tak przekazywać swoje myśli, pisząc wiesz, że to będzie kiedyś powielane w drukarniach i rozwożone po wielu miastach. Twoje odczucia, pragnienia, smutki, zdarzenia z życia, ktoś wieczorem, inny w autobusie, na ławce w parku, lub w swych domowych pieleszach, będą łykać jak tik taki, by przeżyć coś z tobą. Masz Basiu w ręku lejce, kieruj swym słowem na drogę nadziei, daj wiarę w to, co piękne i …przepraszam poniosło mnie.

Bardzo trudno osiągnąć sukces, być dostrzeżonym pracując na to w ściśle określonym czasie, bez nakładu sił, a co i za tym idzie, bez uszczerbku dla rodziny. Dobrze to rozumiem i te nazwiska, które wymieniłaś, to jedynie kropla w tym oceanie gwiazd, sportu, kultury, biznesu, muzyki itp.: My często dostrzegamy już po fakcie, zazdrośnie spoglądając na laury, gloryfikowanie, czy profity. Dopiero wywiady, dokumenty filmowe, że tak powiem przywracają nam rzeczywisty obraz, który niesie i zwątpienia i łzy a i ba! A jakże i rozpady małżeństw, bo sukces to jest nader często okupywany rodzinnymi dramatami. Zawsze to sobie przyswajam, by nie popaść w nawyk ambiwalentnego podchodzenia do sukcesu, a z całym okresem przed zaistnieniem.

Czy lepiej żyć niedoskonałe, bez żadne naśladowania, tak po swojemu, no w tej kwestii to bym polemizował. Wiem, że kiedyś namawiałem cię do ryzyka, do fantazjowania, tworzenia nowych form, ale to, co piszesz wygląda na całkowite wyeliminowanie pewnych zasad, które notabene są często gwarancją utrzymywania siebie w pionie. Oczywiście, że twoja kreatywność ma wielki rozmach, ale radziłbym jednak nie folgować jej, nie słuchać każdej godziny.

To już jest wina naszych rodziców, to oni zawsze nam wskazywali rodzeństwo, jako to, któremu trzeba dorównać, które trzeba naśladować. Ja też tego doświadczałem i stąd może ta cała rywalizacja, te wszystkie porównania w dorosłym życiu? Nie chcę powiedzieć, że oni rozbujali karuzelę pędu ku zwycięstwu, ale stali zawsze jak arbitrzy, by gestem, cmoknięciem a najczęściej werbalnie wskazać, co ich zdaniem zasługuje na aplauz. Może jestem surowy, zbyt ostentacyjnie wypowiadam swe opinie, a w rzeczywistości tak właśnie powinno wyglądać prawdziwe motywowanie przez podsycanie ambicji.

Nie od razu Rzym zbudowano, no nie rób scen, rozwiodłaś się, nagle ta intratna propozycja, więc silą rzeczy nie mogłaś tak szybko znaleźć lokum. Takie przetrzymywanie rzeczy u brata, to nie napawa uczuciem komfortu, ale to nie powód by zaniżać swoje dokonania, rozmieniać na drobne. Ja wiem, że po pobycie w Nowym Jorku, to nabrałaś tamtej mentalności i uważasz za słuszne by w wieku 18-stu lat pomachać rodzicom i na swoje, to znaczy jeszcze trzeba spłacić, ale jak zwał tak zwał. Teraz rozumiem motyw pierwszej części e-maila, chcesz po powrocie spakować się i po swojemu? No to, to akurat popieram, bo jak masz poczuć się panią sytuacji, to tylko na swoich śmieciach, choćby kawalerce, ale nikt ci nie ma prawa tam niczego narzucić.

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 09.11.2016
    Świetne
  • Robert. M 09.11.2016
    To jak zwykle dobra wiadomość, dzięki temu wiem, co jest dla Ciebie ciekawe, co czytasz z przyjemnością.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania