Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

dasz rade część 40

Witaj Basiu!

 

Gdyby tak spojrzeć na nasze życie pod kątem znajomości które wywarły na nas wpływ, które wycisnęły piętno, to i ja takowe dostrzegam. U ciebie prócz obecnych przedstawicieli medialnych, są i te szkolne, a co ciekawe i podwórkowe takie z piaskownicy. No ja aż tak głęboko nie sięgam w swych rozważaniach, nie żebym nie widział w tym wartości, ale bardziej z powodów tematycznych, które wówczas poruszałem. Ale już przed dojrzewaniem, to był Jarek, który z determinacja mnicha przyswajał wiedzę o elektronice, co było takim ewenementem wśród nas chłopaków. Każdy raczej po opłotkach, byle nauczyć się obsługi, albo trików przy wchodzeniu na wyższe poziomy naszych gierek. Była Ania, co podążała na skrzypce, flamenco i hiszpański jak my na korty, basen i do klubu. Długo by wymieniać, powiem tylko, że w którymś momencie dostrzegłem w ich staraniach wartość i to nadrzędną i ograniczyłem swe rozrywki na rzecz literatury i pojęć zawodowych.

Mówi się, że człowiek musi sam dojrzeć do pewnych spraw, ale lepiej jednak jak to ma miejsce wcześniej i dzięki osobie o dojrzałym spojrzeniu, o określonych planach. Ta twoja Iva – że tak ją nazwę – ma takie rozeznanie, wie, że bez wsparcia Boga nie będziemy w stanie doznać szczęścia. Co prawda ja nigdy nie pisałem do Boga swych próśb, zażaleń, ale rozmawiam jak z przyjacielem. Co jest podobno wyznacznikiem zaufania, a na pewno dobrym nawykiem, do kształtowania w sobie poczucia wartości. Iva musi być człowiekiem o mocnych zasadach, skoro tak bez skrepowania opowiada o swym zaangażowaniu w sprawiedliwość. Dobrze, że takie osoby istnieją, że stają na naszych ścieżkach, dostrzegamy ten świat przez pryzmat tego co kiedyś ma nastąpić, lepszego życia, gdzie nie będzie problemów.

Szkoda, że ten list nie przytoczyłaś w całości, ale i po tym widać u ciebie początki duchowego zachwytu. Ja też jak zaczynałem swoje rozmowy z Bogiem, to tez było wiele pokory, bo pamiętałem o swym niedawnym lekceważeniu niedzieli, obrzędów, zasad. Wówczas to sądziłem, że nie mam prawa się równać z tymi babciami, co w pierwszych ławkach klepały paciorki, pochylone nie tylko przez lumpago, ale i trwogę bo czas umyka. Ale jak to z wszystkim, parę lat i obrosłem w zachwyt, bo nie przeklinam, kłaniam się na ulicy, uśmiecham . to i w razie śmierci z butami do nieba. Dziś jak jestem podminowany obrotem sprawy, to wyrażam te swoje pretensje, grzecznie i na kolanach, ale stanowczo. Nie wiem, czy tak powinienem, ale ryzykuję, nie z powodu butności, ale z tego, że i Bóg i tak wie w jakim jestem stanie emocjonalnym. Nie ma wiec powodu, by tłumić to i obłudnie wymyślać, że pogodziłem się z wolą nieba, a przynajmniej dziś nie umiem tego zrobić.

Nie chce przez to generalizować, bo ja to mogę być jakimś oportunistą, a także nazbyt wierzący ale w swą doskonałość, a ja to nie wszyscy i cale szczęście. Ale to jak ty podeszłaś do tej formy monologu, tego listu, co odczuwałaś, jak bardzo masz to za odrealnione, było dla mnie ważne. Bo przypomniałem sobie, swój okres, oczekiwania, rozterki, no i zwątpienie, bo i to koleżanko mnie dopadło, po początkowym zachwycie. Ale tobie to nie grozi, bo masz zadanie do wykonania, tylu ludzi, no i charakterek, za który cię podziwiam.

 

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

 

 

dasz rade

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 06.08.2016
    Świetne, dzisiaj zostawiam 5 Bo wrócił z naprawy mój komputer, a na telefonie niestety nie mogę oceniać
  • Robert. M 07.08.2016
    Ty to zawsze mnie pocieszysz, jesteś w tym nie zrównana. Szczerze mówiąc, ja nigdy bym nie oceniał, bo jak mawiał nasz profesor, to kwestia umowna, a to co w głowie jest ważniejsze,,,, ale dziękuję, doceniam Twoje podejście do mojej osoby

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania