Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 96

Witaj Basiu!

Dziękuję ci bardzo za wyrozumiałość, że nie protestowałaś, przeciwko memu smętnemu nastrojowi i wynurzeniom, na temat ludzkich charakterów. Poszłaś nawet dalej i stwierdziłaś, że to było ciekawym doświadczeniem, sprawiającym urozmaicenie w twoim wirującym świecie, zwłaszcza podczas ostatniej niedzieli. Tak, no mecze piłkarskie w takim towarzystwie i przy takiej oprawie, to niemal występ kabaretowy. Korzystaj dziewczyno, tyle twojego, obyś doświadczała jak najwięcej takich chwil. Życie, to jednak jest krótkie, a przy takiej intensywności, to mija bardzo szybko i jak mi Sylwia powiedziała : - „ teraz to ja każdą okazję wykorzystuję.” I trudno się z jej dziwić, w końcu po macierzyństwie trzeba powrócić do życia.

No i przyznaj się z ręką na sercu, że to bieganie za piłką, to była delikatnie mówiąc, takiej bardzo średniej jakości przyjemność. Ale już same docinki, komentarze, cała ta otoczka, to mogą przykuć uwagę, sprawić, że oczy i uszy są zaabsorbowane. Bez kibiców, mecze nie mają sensu, jak samotne oglądanie filmu w wielkiej sali kinowej, jak zwiedzanie i wszystko co wymaga skomentowania. Nie będę cię oszukiwał i wmawiał ci, że tak zawsze będziesz odbierać te wszystkie momenty, bo jednak jeśli nie jesteś zaangażowana emocjonalnie w to co dzieje się na boisku, to tylko pójdziesz z grzeczności dla towarzystwa.

To w zasadzie nie powinno mnie dziwić, że skoro mecz ogląda cała rodzina i znajomi, to i wyjście na miasto, powinno oznaczać jakieś familijne miejsce. Ale że po meczu, nastąpiło oficjalne częstowanie się ptysiami? To ci dopiero ukoronowanie tak pięknego popołudnia, na zalanym słońcem placu, gdzie odświętnie wystrojone pary szeptają sobie miłosne wyznania, a starsi przysiadłszy na ławeczce, łapią oddech, wachlując kapeluszami. O tym właśnie myślałem, gdy pisałem o kulturze kibicowania, o całym dniu, a nie tylko tym czasie mierzonym przez arbitra. Gdzie wszystko się składa na całość, na postrzeganie sportu jako formy życia, łączącej ludzi, także powrotami przez takie lokale.

Tak się zastanawiam, czy to właśnie nie taki inny sposób bycia, ten ich krzykliwy, naznaczony gestami dzień, nie jest takim motorem do walki dla ciebie. Przebywając w takim towarzystwie, gdzie jest rodzinnie, człowiek odnajduje optymizm, wierzy w to co piękne, w to co naznaczone jest sukcesami. Boję się tylko, że tobie tam się spodoba i zaczniesz nastawiać się na coś więcej niż okres kontraktu. Bo jak pomyśle o swoich znajomych, co mieli się dorobić i wrócić, a zostali do dziś, to trudno nie powiązać tego analogicznie do twojej sytuacji.

Nie, nie miałem nikogo konkretnego na myśli, pisząc o potrzebie kontaktu z bliską osobą. Po prostu, jak każdy mam chwile, że chcę poczuć się potrzebny, mieć świadomość, że jest ktoś, kto o mnie myśli, kto wie co lubię, czym się martwię, na co czekam. A także i ja bym mógł się zapytać, dowiedzieć się, poznać sekrety, marzenia. Ot niewielki problem, a jednak stwarza dylemat, czy jest ktoś, kto zrozumie, komu się chce słuchać. A tak na marginesie, to zauważyłem ,że wyłapujesz moje wątpliwości, rozterki i starasz się dopytywać, pocieszać. To bardzo dobrze mi robi, tak więc proszę o więcej, a ja już spisuje swoje posępne myśli. Ha, ha, ha, taki żart.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 01.10.2016
    Świetne.
  • Robert. M 02.10.2016
    Dziękuję, to jak zwykle dobrze mi robi, ze po wejściu na profil, jest Twój wpis, Tak Miła, to jest to co tygrysy lubią najbardziej

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania