Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 41

Witaj Basiu!

 

Teraz jak przytoczyłaś mi całość listu, mam obraz twego cierpienia, gdzie w każdym wersecie czai się ból, tęsknota za normalnością. Kto by nie znał sprawy od podszewki, musiałby przyznać, że to wielkie obciążenie, tego nie da się przeoczyć, ba! To aż krzyczy i nie umniejsza temu znaczenia fakt, porównania do wojen. Wiem, że moje zdanie nie jest obiektywne, siedząc w tym zdaje się angażować emocjonalnie, czemu dałem wyraz w ostatniej wiadomości. Ale na pohybel, czy ktoś może uznać twoje słowa za garść ambiwalentnie zebranych niestosowności? Pomijając twoje zawodowe skrzywienie, - co bez urazy, jest widoczne- całość jest wystosowana jak do prawdziwego przyjaciela z naciskiem na szacunek. Podobało mi się, to jak podkreślałaś, że zarzewie konfliktu zawsze odnosi się do ogółu, nie ma enklawy w takich wypadkach, bo nikt nie jest wyłączony ze społeczności. Że to nie tylko rozwód was dwojga, ale i ciężar dla rodziców, znajomych, krewnych, którzy muszą też wybierać, bądź unikać pewnych tematów.

Ta Iva, to mi się coraz bardziej podoba, takie osoby to mi imponują, co potrafią w bardzo pragmatyczny sposób podejść do zagadnienia. Nigdy bym nie wpadł na pomysł, że można takie petycje do Boga odczytywać przed znajomymi, żeby ustosunkowywali się co do głębi problemu. To chyba jeszcze bardziej nastawia pozytywnie niż wspólna modlitwa, bo jednak to powtarzanie wyuczonych formułek. A tu następuje deklaracja wiary, bo jeśli ktoś się wypowiada, mówiąc kolokwialnie, zaklepuje łączność z prawdami, wytycznymi a i samym stanem kościoła jako instytucji. Aż żałuje, że jej nie poznam, musi mieć duża wiedzę, a na pewno mądrość życiową, jak starsi doświadczeni ludzie, co praktykę mieli za elementarz. Po samej treści widzę, że to przyniosło skutek, wywarło wrażenie, taka nauka i dla mnie, co tysiącem słów zagłuszam prawdziwość rzeczywistości.

Ja też lubię doświadczać czegoś nowego, stwarzać sobie możliwości, czy to poznania ludzi, czy ich zwyczajów. Dzięki temu porównuję swoje stanowisko, często robię korektę, choć nie chętnie bo zawsze szukam u innych błędów. Ciężko mi to przychodzi, bo zaczynam mieć nawyki, a także i uciekam się do wygody, do minimalnego nakładu sił. Bo to już tak jest, jak masz rodzinę, to i są naciski, obowiązek, a dla samego siebie, to i obiadu się nie chce gotować. Powiesz pewnie, że to ci śmierdzi lenistwem, takim dziadowaniem, co do destabilizacji domowego ogniska prowadzi. Dlatego trzeba kogoś mieć, albo być ciągle zauroczonym, pod wpływem kobiety, to pociąga do starania się, ulepszania.

Przyznam ci się, że jak zaczynaliśmy ta wymianę myśli, to denerwowało mnie, że tak dużo nas dzieli, że twój świat to inna bajka. Obawiałem się o dalszą przyjaźń, bo tematy ciężkie, a nerwowo już bywało, ale jakoś się dotarliśmy, prawie jak w małżeństwie. I z tego jestem niezmiernie zadowolony, bo nigdy nie miałem możliwości rozmawiać na tak głębokie tematy. Po tamtym zdarzeniu z Olgą, czułem się zagubiony, a dzięki takiej relacji się sprawdzam, dowartościowuje swoje ego. Liczę, że jeszcze mi przyjdzie się z kimś układać, a takie argumenty jakie mi zostawiasz, są cennym materiałem do analizy. Kobiecy świat nigdy nie będzie taki jak nasz, ale wy pewnie mówicie to samo, a prawda leży po srodku.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 08.08.2016
    Świetne:)
  • Robert. M 08.08.2016
    Dziekuje MILA , Ty to jesteś zawsze czujna

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania