Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 25

Witaj Basiu!

Przez wszystkie lata swego życia, będąc czy to małym chłopcem , czy już dojrzałym mężczyzną, zawsze uwielbiałem swoje rodzinne kąty. To jednak jest jakaś ostoja, taki azyl , gdzie my rządzimy, decydujemy, nawet zapraszając znajomych, mamy jakiś komfort, że to inni muszą czuć respekt. Dlatego bardzo dobrze się stało, że jednak po tych zawirowaniach, znalazłaś to mieszkanie, zaczęłaś mimo przygnębiających myśli, żyć swoim rytmem. Chyba najrozsądniejszym wyjściem bywa to, gdy odcinamy się od całego zła, nie licytujemy się z rzeczywistością, a podejmujemy decyzje, że kończę ze złudzeniami i zaczynam nowe życie. Niech to będzie pokój, tapczan, stolik, ale to twoje, jakiś zalążek niezależności, byt postawiony przed nowym wyzwaniem. To, że to jest adrenaliną podszyte, że ma podbudowę niepewności, sprawiło pewien dyskomfort, ale takie są czasem wymogi, tego Basiu nie zmienisz.

O tych rozstaniach, powrotach, gdzie zakochani usiłują w jakichś okruchach, błahostkach, słowie, szukać nadziei na kontynuację związku, to wiedzą już nawet młodzi adepci tej sztuki życia. Nie gniewaj się za to co przeczytasz, ale ja uważam, że to jednak coś pięknego, taki ludzki odruch, dawanie sobie szansy, resetowanie złych chwil. Wiem, że przeczę sobie, bo wyżej pisałem o rozsądku, ale Basiu, czy czasem to co wybiegamy, przegadamy, nakombinujemy, nie cieszy bardziej? Ile to par z łezka w oku wspomina swe tarcia, bo on , bo ja, jakieś słowne przepychanie, ale jakoś było, a jak czas leciał, a dziś proszę ciebie, to mi obojętne, mamy dwa światy w jednym domu. Oczywiście to moje subiektywne zdanie, że najgorsza to jest obojętność, gdy musisz udawać zadowolonego przed znajomymi, a w gruncie rzeczy, performance to już za nami. A le są tacy, co to za święty spokój uważają, gdzie nie muszą się starać, a w zasadzie wszystko mogą.

Kto by to mógł rozwikłać, poukładać i powiedzieć, że skutkiem rozstań jest mała aktywność, bądź zbytnia nadgorliwość partnera? Mamy przecież takie chwile, że wstajemy i nie chce nam się rozmawiać, starać, nie cieszy perspektywa wolnego dnia, a jeszcze wczoraj było jak należy. Różnie to wpływa na partnera, nie każdy to umie sobie ułożyć, przyswoić, dlatego tak ważne jest poznanie drugiej osoby. Wy mieliście mało czasu, zbyt szybko nastąpił u ciebie ten kryzys, uczucie było dopiero w fazie krystalizacji, no i stało się.

Pięknie piszesz o swej samotności, jako osoba mająca z nią do czynienia na co dzień, muszę przyznać, że wręcz poczułem się zrozumiany. To prawda, że zmieniamy swoje nastawienie do ludzi, do spraw, problemów, gdy spędza się wiele chwil sam na sam. Przywiązujemy większą wagę do znajomości, do słuchania innych, poznajemy swe wnętrze, ale i niestety bywa, że zaczynamy męczyć otoczenie niuansami, dziwaczejemy. No tak już jest, nie ma samych plusów, na szczęście można wybrać sobie sposób życia, a nawet partnera. Powinnaś kiedyś spróbować napisać o tym książkę, mam na myśli te chwile przemyśleń, a zwłaszcza o tej samotności, to mogłoby być ciekawe, takie wychodzenie z kryzysu.

To do jutrzejszej wiadomości koleżanko.

Pozdrawiam Kacper

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 22.07.2016
    Czekam na więcej!!!!!:)
  • Robert. M 23.07.2016
    Jak zwykle jutro. Dziękuję, za kolejne wejście i adnotacje, umieszczane praktycznie o jednej porze. Konsekwencja godna naśladownictwa.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania