Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 22

Witaj Basiu!

To co przeszłaś z Davidem od szaleństwa, aż po jego wycofanie, to złośliwie mówiąc norma dzisiejszych związków, takich last minut. Stare dzieje z tym oddalaniem się partnerów, tego chyba nikt nie rozwikła co nimi powoduje, co ich nagle zniechęca, że przestają chcieć, że szukają przewietrzenia. W tym wypadku to zarówno kobiety jak i mężczyźni doznają szoku, bo przyzwyczaisz się do osoby, masz ten swój świat, ktoś ci sekunduje przy każdej czynności, a tu nagle dowiadujesz się, że już niekoniecznie jesteś mile widziany. W sumie to dzieje się etapami, jakieś drobne nieporozumienia, znużenie, następnie rozdrażnienie, bo głośno przełyka, bo paznokcie obcina w łóżeczku, bo śrubeczkę krzywo przykręcił, bo spinacze zostawiła. I choćbyś to czuł w każdy dzień, podczas każdej wspólnej godziny, to jednak gdy to usłyszysz: „ ja wysiadam, turlaj się sam” - to jest to uderzenie, że siadasz i to na dłuższy czas.

Oj, tak, tak, żeby do tego doszło trzeba coś przeoczyć, coś zlekceważyć, ale bywają wyjątki, nawet ci o jednym powiem, być może ci znanym. Wiesz jak to nasza Ewcia była za Dareczkiem, jak się wspólnie obnosili, dawali nam przykłady, że wystarczy chcieć, a miłość zawsze wygra. No i ostatnio pojechało dziewczę do Londynu, łyknęło trochę świata, knajpki, nocne życie, powrót w realność i Darek to zaczął jawić się dzwońcem bez perspektyw. Nagle ona wizji doznała, że stać ją na więcej, że to nie może być tak, a na pewno nie z nim, bo jedno wyklucza drugie, więc sio mi chłopie. Wiem, że takich przykładów jest więcej, a i faceci umieją tak się określać, dlatego dla mnie spotkanie odpowiedniego partnera to los wygrany na loterii.

A powiedz mi Basiu, kto się nigdy nie uzależnił tak od swego partnera, kto go nie uważał za swego, bądź swą bratnia duszę, nie dałby się pokroić za tą miłość? Spotykam taką dziewczynę, uśmiecha się do mnie, jest miła, ja wracam do domu i już myślę o niej jak o potencjalne j swej lasce. Spotykam się znowu, już widzę nasze wakacje, później plany co do życia, jestem wreszcie jej pewny, nie liczą się inne, jestem jak na haju. A wystarczyło, że ona potrzepotała rzęsami, pogłaskała mnie po ramieniu, wyraziła zainteresowanie tym co mówię, czy to Basiu u mnie tylko wyzwala halucynogenne reakcje?

I tak jak piszesz, zaczynamy jak hazardziści cierpieć na syndrom deprecjacji własnego ja. Zatracamy się w takim człowieku, oddajemy mu siebie, czując potrzebę dalszego dogadzania jej, choć na co dzień, to altruistą nie jestem. W zupełności cię rozumiem, tą otoczkę, to całe rozmarzenie, wirowanie, które jak nagle nas rozbujało, tak w jednym momencie depło na hamulce, a my na ryj. Bo moja panienka strzela focha i to nie na raz, dwa, trzy, a bum i już, hello, ocknij się, nie ma jej zainteresowania. A ja zamiast odejść pokazując klasę, tracę rozum, bo wystaje pod jej domem, proszę, nakłaniam, wydzwaniam, robię z siebie pajaca, czym oczywiście tylko pogarszam sytuację, ale tak jest w tym czasie. Dziś obydwoje możemy się z tego pośmiać, ale kto to przeżył to wie, mało się śpi, je, a każdy sygnał telefonu, wprawia serce w łomot, bo ona…no nie, to nie ona, a ja tak jej chcę, bo jestem na głodzie.

 

To trzymaj się moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 19.07.2016
    Jak zwykle świetna część:)
  • Robert. M 19.07.2016
    To ja nawet, nieb będę się starał by Ci zaprzeczyć, po prostu zostawię to bez komentarza

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania