Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 78

Witaj Basiu!

Tak Basiu, to ludzie nadają sens naszemu życiu, nic tak nas nie wprowadza w pozytywne nastawienie, jak kilku znajomych. Jak ktoś umie zawierać znajomości, to stopniowo, poprzez kolejne osoby poznaje dziesiątki indywidualności, staje się koneserem ludzkich charakterów. Zawsze będę potrzebował kontaktu, porównania ich dnia, marzeń, tego co sobie obiecują po jutrze, czym żyją. W żadnym więc wypadku, nie czuje się zanudzany, gdy opisujesz kolejne osoby, wręcz jest to przyjemne, bo uzmysławiam mi, że jak za rok pojadę na wczasy, to mogę dzięki swej otwartości dopisać kogoś do listy swych znajomych. Oczywiście liczę na tą Pragę i ciebie przy boku, co zwiększy szansę, o ile będziemy mieli czas dla innych.

A więc i ty taką parę masz w Rzymie, co nawet na różnych kontynentach się urodzili. Jeszcze tak z 20 lat, a staniemy się rzeczywiście globalną wioską, gdzie słowo własne korzenie, przestanie mieć funkcjonalne znaczenie. Zawsze sądziłem, że ludzie powinni mieć oparcie w rodzinie, takie solidne fundamenty, by w razie potrzeby wyciągała ich z marazmu, zniechęcenia. Ale może jest więcej prawdy w tym, że z rodziną, to dobrze się na zdjęciu wychodzi, a jednak te przysłowiowe 3 metry bhp, zapewniają silniejszą więź, bo ma się tylko siebie. Jak ta twoja para, Maria i Giulio, którzy się kłócą, gestykulują, wprowadzają zamęt na i tak rozbujałej w emocje ulicy, a jednak każdy ich za dobranych uważa.

Dla mnie, to także fenomen, bo gdy prześledzę swoich sąsiadów, znajomych, to widzę jak mało mają wspólnych zainteresowań. Częściej się domawiają, sobie zaprzeczają, a jednak gdy przychodzi podjąć ważną decyzję, zbierają się w sobie, wsłuchują się w swe wypowiedzi, by wspólnie zadecydować. Czasami myślę że na tym właśnie polega wspólnota dwojga ludzi, by w każdym niuansie, drobnostce, udowadniać swoje racje, ale gdy zachodzi wyższa konieczność, respektować zdanie partnera. Podobało mi się, to co opisałaś, ten trzeźwy osąd Giulia, gdy wyciągał same superlatywy pod adresem swej żony, chcąc pokazać, jak wielkim jest szczęściarzem. To chyba najpiękniejsza chwila dla współmałżonka, gdy w obecności osób trzecich, nasz ślubny mówi o nas, z rozmarzeniem w oczach, mimo, że w zaciszu domowym, to czasem ciężko usłyszeć pochwałę.

Powiem ci, że co dzień, a bardziej ci zazdroszczę, tych wszystkich nowych znajomości, tego kolorytu jaki wprowadzają w twe życie. Dlatego może z tego powodu i ja sam podjąłem inicjatywę i wyruszyłem pozaczepiać swoich znajomych, co było strzałem w dziesiątkę. Już nie chodzi o sam fakt zaskarbienia sobie przyjaźni co jest poniekąd warte zachodu, ale ważniejszym aspektem jest przypominanie sobie tego co było jeszcze nie tak dawno ważne. Nie mamy co prawda większego grona, ba! Częściowo się wykruszamy, ale jak tak posłuchałem, tych naszych wynurzeń, to wyczułem ten sam klimat, te nastoletnie buńczuczne zapędy. Muszę zacieśniać te nasze schadzki, te chwile prawdy w ogromie jałowości dnia, gdzie króluje potrzeba, a nie nasze pragnienia. Aby nikt nie zapominał o wypowiadaniu swych tęsknot, ignorując je na rzecz kolejnych czynności. By nie było takich sytuacji, jak dziś z Karoliną, gdy na pytanie, czy nie przeszkadzam w porządkach, nikt nie odpowiadał jak ona: - „ Nie, ja tak z nudów, poprawiam.”

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 14.09.2016
    Świetne, czekam na kolejną część
  • Robert. M 14.09.2016
    A ja na kolejne Twoje wejście, może znajdziesz też natchnienie i sama coś skrobniesz, czy to o lecie, czy własnych przemyśleniach?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania