Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 90

Witaj Basiu!

Siedzę tak z 20 minut i nie wiem, co mógłbym dopisać do twoich spostrzeżeń, związanych z oddawaniu się uczuciom, dawaniu się całym jestestwem. Wiedziałem, że wy kobiety – bez urazy- jesteście zaślepione gdy się zakochacie, nie istnieje granica, problem, własna słabość. Jest tylko on, obiekt uwielbienia, człowiek któremu bezgranicznie ufacie, którego bronicie, za którego ręczycie i z którym już wiążecie plany, egzystencję, malowanie ścian, kupno komody. Nie dopuszczacie czegoś co choćby ma znamiona pospolitości, bo jest dobrze, a będzie wspaniale, bo już wy się o to postaracie. Ale to za przeproszeniem pikuś, co ja wiedziałem przed twoimi słowami, takie ramowe zasygnalizowanie tematu, gdzie ja mówię : - i to by było na tyle – ty wchodzisz z orężem przykładów, słabości, uniesień, oddania.

Tak sobie pomyślałem, czy to nie jest właśnie problem, że różnimy się podejściem do miłości, a w zasadzie do jej definiowania. Po tym co mi zaserwowałaś, jak nakreśliłaś swój, - a podejrzewam, że podpisałaby się pod tym większość kobiet – stosunek do partnerstwa, mam wrażenie, że u was jest to naprawdę bezwarunkowe. Przypomniało mi się, jak Marta mi powiedziała, że po urodzeniu dziecka, ona i jej potrzeby przestały istnieć. Jeśli dziecko miało biegunkę, to jej ból się nie liczył, nie odczuwała niczego, jak zawodnik w ferworze walki, nie zważał na kontuzję, bo miał dążyć do zwycięstwa, tak ona czekała na poprawę zdrowia, swego synka. To jest chyba klucz do waszego serca, podporządkowanie się temu uczuciu, z takim namaszczeniem, zapominając o jutrze, sobie, o tym, że może boleć, być ciężko, bo liczy się tylko co jest dziś.

To nie działa tylko w jedna stronę, bo i my rośniemy w siłę, jak mamy u boku kobietę, która staje się kimś, kto wypełnia czas, dowartościowuje. Każda osoba, która choć raz była sama, wie, że brakuje tego motywatora, tego człowieka, dla którego chce wykonywać dane czynności. Dopiero świadomość, że jest ktoś, kto pyta, kto doradza, kto cieszy się z twoich sukcesów, sprawia, że umiemy stawiać czoła wyzwaniom, ba! Robimy czasem coś, o co nie posądzaliśmy siebie w najśmielszych snach. A czy ty upodabniałaś się do Davida, mówiąc, zachowując się, po prostu byłaś w jego cieniu? Trudno mi to sobie nawet wyobrazić, zważywszy na twoje kreatywne życie, ale ponoć w domu jesteśmy bardziej wyciszeni, gdzie czujemy ten azyl, gdzie nie trzeba się mieć na baczności, więc może chciałaś się zdać na jego propozycje, sugestie?

Przesadzasz, nigdy nie słyszałem, by jakakolwiek osoba, mogła powiedzieć, że ona zawsze wie co powiedzieć, zrobić, by partner nie czuł urazy, nie mówiąc o czymś większym jak ukontentowanie. Aby nie być gołosłownym, to powiem, że parę dni temu, Renia mi machała dłonią przed oczyma, gdy zachwalałem jej małżeństwo. Wystarczy, że powiem o cichych dniach, humorach, a przecież była taka zgodliwa, każdy w szkole ją lubił, chciał siedzieć w jednej ławce, czy wykonywać zadania, które dzieliło się na grupy. Dlatego nie wmówisz mi, że robisz jakieś błędy, masz złe fluidy, czy temperament, który zniechęca do angażowania się w coś więcej niż jedną kolację. Tak jak powiedziałaś, trzeba zakochać się w wielu, aż natrafisz na tego jedynego, który już nie pozwoli ci szukać innego.

 

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 25.09.2016
    Cudowna część.
  • Robert. M 25.09.2016
    Dziękuję Ci bardzo, ale to zasługa fragmentu do jakiego doszedłem. Autorka tak pięknie opisała swoje rozterki, że mnie nie pozostało nic innego niż jej asystować ze swoimi przemyśleniami

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania