Opoww *** 1. Niezłomna Zuzia 2. Żebraczy ciąg zdarzeń
<1>
A było to tak:
Brat ciężko zachorował i śmierć w źrenicach przeglądać się zaczęła. Wtedy Zuzia, siostra jego – chcąc nie chcąc – do Zbawiennej Wróżki pobiegła, co mieszkała tam, gdzie dziewczynka – złorzecząc na przeszkody – w te pędy pospieszyła. A poprosiwszy o specyfik uzdrawiający, tegoż otrzymała. Jednak w drodze powrotnej, napadnięta przez inną siostrę została – innego chorego brata – która to, specyfik niosącej ukradła, by wziąć.
Za niedługo brata Zuzi z tego świata kosa wycięła, a obcy brat wyzdrowiał, gdyż uchylić się mógł.
Po krótkim czasie, matka Zuzi z tęsknoty za synem, zachorowała, a sprawy ten sam obrót sprawczy, przyjęły. Zuzia napadnięta przez inną córkę innej matki została...
Też za niedługo, matka Zuzi umarła, a inna matka żyć nadal mogła.
Za miesiąc ojciec Zuzi, z tęsknoty za żoną i synem, zachorował. Wypadki tak jak zwykle, tradycyjny finał miały.
Tamten wyzdrowiał, a ojciec Zuzi, zszedł.
Po kolejnym miesiącu, dziadek, z tęsknoty za córką, zięciem i wnukiem, rzecz jasna zachorował, a wszystko znany ciąg zdarzeń przyjęło.
Aż kiedyś wreszcie, było inaczej i babcia Zuzi wyzdrowiała.
Wtedy uradowana dziewczynka, do Wróżki kolejny już raz pobiegła, ale tym razem po to, żeby jej za uzdrowienie ukochanej babci podziękować i pozostałych bliźnich.
Nie licząc obcej babci. Jej wnuczka się przewróciła i zwichnęła nogę.
Lecz po miesiącu, babcie Zuzi ludożercy zabrali i maleńkie kawałki za jej żywota wycinali, by się mięso nie psuło, gdyż wyszło na jaw, iż na wszelkie dolegliwości śmiertelne, owe ciało przydatne było, lecz w rozkładzie takich możliwości nie miało.
Rezolutna dziewczynka, sama na świecie zostawszy, wśród kanibali zamieszkać postanowiła. Oni to, z wdzięczności za babcie i specyficzne wnuczki zachowanie, pokochali ją i kontent byli.
Lecz kiedy z babci, same kości zostały i wszelkie inne części, do spożycia niezdatne, gdyż bez cech uzdrawiających w sobie, to wszyscy prawie pomarli, lecz jeszcze trochę, dychać dychali.
Oprócz adoptowanej. Jakoś mniej pomarła, gdyż niezłomna do żywego była i z tej to przyczyny, żwawo po ratunek czym prędzej pobiegła, albowiem samotną jak palec, nie zostać postanowiła. Wróżka jednak w tym samym czasie, wywarem na nieśmiertelność, przełyk definitywnie zachłysnęła, ze skutkiem.
<2>
Brudne ubranie nasączone oparami przeszłości,
okrywa żywe ciało.
Siedzi oparte o graffiti na elewacji.
Wielu przechodniów wrzuca kasę do czapki.
Możliwe, że za uczciwość,
albowiem na tekturce widnieją słowa:
„Zbieram na piwo. Jasne.”
Po niedługim czasie żebrał na więcej procent.
Powiedział też:
–– Dziewczynko, jaką masz ładną sukienkę.
Przywołuje uśmiech na pyzatej buzi. Słyszy:
–– Mamo. Ten pan pochwalił moją spódniczkę.
Siedzący wstaje, by iść. Kupuje. Wypija.
Kroczy niestabilnie blisko dłużyzny, gdzie rządzą samochody.
*
Dziecko się wyrywa. Biegnie.
Chwiejny pan niechcący pada.
Przewraca berbecia.
Dzięki temu, ów płacze, leżąc na trawniku.
Sprawca nie rozumie słów matki, zatrzymanego.
Jest za bardzo pijany.
Komentarze (8)
"(...) która to, specyfik niosącej ukradła, by wziąć." - rozwaliło mnie! :))) - na maksa Ci pogwiazdorzyłam, jak zwykle, zresztą, bo mie Twe słowo jara.
a Twój aktualny awatar jest ładny, słowiański taki. Jakby ogon, łąką był, spowity kwiatami:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania