Opoww *** Ƒօեօ Ȥɑҍɑաɑ↔4↔Guziczka z Pętelkiem i Perłowe Usta
°~
Pętelka, śpiącego we wnętrzu starego swetra, zbudził odgłos tuptania. Przewrócił się na drugi bok związania, zaszeleścił łóżeczkiem, otwarł jeden supełek, później drugi i z powrotem zamknął z takim impetem, że aż Guziczka zaszeleściła obiema dziurkami, marudząc:
– Co mnie tu budzisz, ach ty nieznośny. Wyspać się przez ciebie nie mogę.
– Wybacz Guziczko, ale chyba słyszysz te złowieszcze odgłosy.
°~
Co dopiero obudzona, a zatem zdenerwowana, zaczęła turlać się po włóczkach, mając wokół zielone ściany. Napawały ją nadzieją, że żaden potwór, nie zaprosi ich do siebie, jako pierwsze i drugie danie. Była jednak roztrzęsiona. Odkręciła malusieńki kran, wyszyty na ścianie i nalała do kubeczka, trochę kropelek nitkowych pyłków, po czym wypiła zawartość. To ją uspokoiło. Spojrzała na sprawę bardziej trzeźwo.
W przeciwieństwie do swego przyjaciela. Nie zawsze patrzył roztropnie na świat. Czasami się dziwnie zachowywał, z racji tego, że miał splątany umysł. Nie winiła go za to. Ponownie się do niej odezwał:
– Widzę, że ciebie nic nie rusza, oprócz wiatru. Popatrz na mnie. Splatany tam i z powrotem. Nadal go słyszę. A ty?
– Przestań smęcić i narzekać. Lubię ciebie, ale czasami wchodzisz mi na ostatnie obrzeże krągłości. Przecież cały dzień się znamy. Dobraliśmy się jak w korcu maku. Będzie potwór, będzie wojna…
– Wojna!? O zgrozo litościwa! Co ty gadasz. Aż mnie trochę rozwiązało przez to.
– Nawet nie zauważyłam. Choć przyznać muszę, że odgłosy się nasilają. Co to za bestia, być może.
°~
Guziczka poczuła potworny wstrząs. Zerknęła spłoszona nieco, ale Pętelka nigdzie nie było widać. Na domiar złego, zaczęło lekko wiać. Całe łóżeczko groźnie falowało. Podjęła natychmiastową decyzję: muszę się oswobodzić, wyjść z bezpiecznego schronienia, muszę go ratować.
°~
Pętelek nie mógł złapać tchu. Aż go ściskał supeł. Leżał przywalony suchymi strzępkami, po których coś łaziło. Najgorsza bieda, że nie wiedział, co to jest. Nie widział twarzy wroga. Żeby wiedzieć z kim walczyć i w co śmignąć nicią. Aczkolwiek w jego położeniu, takie myśli wydawały się śmieszne i niedorzeczne. Właśnie w tej chwili przypomniał sobie, że ich marzeniem było odnaleźć Perłowe Usta, przyszyć się do nich, chociaż niezupełnie, bo to przecież miło wracać, do tego, co się kocha.
°~
Guziczka się wyswobodziła z rękawa. Musiała uciekać. Była malutka, okrągła i cienka, ale zapał przyszyty do walki, dodawał jej wojowniczego animuszu. Nie wiedziała tylko, w jaki sposób rozegrać ratunek.
°~
Nagle Pętelek zobaczył potwora. Był srebrny, długi i błyszczący. Poprzez gąszcz włóczek, gramolił się do niego, żeby go pożreć. Stwór miał niewątpliwie na niego apetyt, gdyż ślinka ściekała z zachłannego oddechu. Wiedział o Pętelku z rozmów z innymi. A właściwie podsłuchał rozmowę. Wypełzał samotnie z jaskini, żeby ktoś go nie ubiegł. Chciał mieć obiad w sobie, tylko dla siebie. Przeżutego i strawionego.
°~
Nagle Guziczce coś się przypomniało. Że podobno, istnieje Stara Żylasta Wrócha. Nie wygląda zachęcająco, ale z gruntu jest całkiem spoko. To znaczy lubi pomagać innym. Dała jej znać, od wieków ustalonym kodem, żeby do niej przybyła, gdyż pilnie potrzebuje pomocy. Stara Żylasta, rzeczywiście zjawiła się w mgnieniu oka. Nie było czasu na jakieś czary mary i wywary. Wyostrzyła jedynie Guziczkę na kolistym obrzeżu, żłobiąc wokół ostre zęby, po czy pomarudziła trochę, jacy są ci młodzi niezaradni i odleciała z furkotem, gderając w czasie robienia skrętów.
°~
Pętelek odskakiwał na boki. Złowieszczy czubek, kłapał rytmem ostatniej chwili. Na dodatek bestia była coraz bardziej natrętna, gdyż piekielnie głodna. Teraz był pod jej tułowiem. Widział po bokach, tuptających sześć nóg, w tym jedna w łupkach, bo złamana. Chciały go rozdeptać pięcioma, ale on zawsze jakoś uciekał, by nie zahaczyć o wroga swoim ciałem i się za bardzo nie przywiązać na stałe. A może tyko wyobraźnia pracowała i powierzchnia stwora, była gładka. Pomimo strachu, wskakiwał, to z jednej, to z drugiej strony, napastnikowi na końcówkę. Stwór był coraz bardziej ogłupiały i wściekły. Jedzenie robiło go w pasikonika, ale wreszcie jakimś cudem, zdołał posiłek pochwycić.
°~
Wzmocniona Guziczka kołowała na ratunek. Ujrzała w oddali, że o zgrozo, potwór trzyma go w przedjedzeniu. Przyspieszyła turlanie z podskakiwaniem do przodu. Odbiła się z impetem i skoczyła na nieznośność paskudnego wroga. Zaczęła wnerwiona wirować, niczym wściekła piła tarczowa. Szybciej i szybciej. Mocniej i głębiej wchodząc karuzelą zębów, w pancerz. Tam, gdzie wredny szpikulec, łączył się z tułowiem. Potwór wydał dziwny dźwięk, odpadający od reszty, którego nie potrafiła określić. Krzyknęła do Pętelka, żeby się nie martwił. A on, mimo tego, że widział pod sobą srebrny pysk i koniec swojego życia, uwierzył jej. Mógł jedynie cierpliwie czekać. Aż w końcu spadł na zmechacony sweter, na odciętym czubku potwora. Prosto w śmierdzącą plamę posoki. Wydostał się z niej. Zobaczył Guziczkę. Miał wrażenie, że chce mu coś powiedzieć, lecz nagle przestała wirować i znieruchomiała na ściegu.
– Guziczko! Uratowałaś mi życie. Wielkie dzięki.
–
~
Jestem nadal Pętelkiem. Nie było nam dane, być razem. To był dla niej wielki wysiłek. Straciła resztkę okrągłego lśnienia, zarosły jej dziurki tożsamości, nie odezwała się więcej, zmatowiała i krótko po tym, umarła. A ja żyję i żyję. Chociaż czasem nie mam ochoty. Tęsknię za nią całym supełkiem. Wołam ją i wołam. I nic. Milczy. Gdy się trochę rozplątam w umyślę, to pójdę szukać razem z nią – lecz niestety bez niej – naszego marzenia. Perłowych Ust.
Komentarze (4)
"Splątany umysł", "ciebie nic nie rusza, oprócz wiatru" - te i inne określenia, dotyczące świata Nici, czy świata Włóczki.
Dużo smaczków. Niech tak będzie zawsze.
Pozdrawiam:)↔?
Gdy się trochę rozplątam w umyślę, to pójdę szukać razem z nią – lecz niestety bez niej – naszego marzenia. Perłowych Ust.
Pozdrawiam Dekaos?
Pozdrawiam:)↔?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania