Opoww *** Utrapienie Smoczego Królestwa
Trochę inna wersja
------------------------
Za trzynastoma górami i dwunastoma morzami, Królestwo Smoków Poczciwych istniało. Stworzenia owe były nadzwyczaj łagodne chociaż rozumne, skore do niesienia pomocy wszystkim potrzebującym gadom. A że świadomi posiadania Króla, Królowej oraz ich Córki byli, egzystowali radośnie, a nawet szczęśliwie. Uprawiali głównie rolę oraz ziajanie ogniem. Przeto wypalanie cegieł, największe profity w handlu przynosiło. Życie upływało w błogiej sielance, gdyż powodów do narzekania, nawet w najdziwniejszych kątach, jakoś znaleźć nie mogli. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że wcale nie szukali. A nawet gdyby coś znaleźli, to milczeli jak płyta nagrobna, by przykrości rodakom nie sprawić, a co gorsza, do płaczu zachęcić.
Aż pewnego razu, wielka skaza na firmamencie rajskiego życia, objawiła swoją mroczną obecność, niczym ciemna zakrwawiona jutrzenka. Niebawem pochowała z dziada pradziada, od wieków ustalony porządek. Ogromny Szewczyk, na jeszcze większym baranie wypełnionym siarką, do Królestwa wjechał i zaczął nie tylko domostwa pustoszyć, lecz także niektóre smoki, a szczególnie smoczyce, swawolnie poniewierać. Ponadto wielu tubylcom kawałki skóry wycinał ostrym narzędziem, rechocząc przy tym radośnie, prosto w zatrwożone dziury ogniowe. Krzyczał bezczelnie, że buciki będzie miał z czego robić, które z wielkim zyskiem na jarmarkach sprzeda, a przez to fortunę zyska i poważanie wśród innych szewców z okolic wszelakich, lub z jakichkolwiek się napatoczą.
Biedne smoki – mimo że wykazywały przemożną chęć – ziajać ogniem na barbarzyńce nie postanowiły, gdyż mógłby jego wierzchowiec w powietrze wylecieć, rozpizdrzając wszystko wokół, na cztery i pół strony królestwa. Gdyby jeno członki Szewczyka, to pies mu mordę lizał. Zjadło by się. Lecz zapewne owe monstrum na którym spoczywał, zmieniłoby swoją konstrukcję w elementy destrukcyjne.
Dzień w dzień nawiedzał i nękał, chciwością napędzając ludzkie serce. Wiele smoczych matek, w obawie o to, żeby skóra z ich dzieci nie została doszczętnie wyszarpnięta jako budulec do sandałków, błagała na styranych życiem łuskach kolanowych, o całkowite najazdów zaprzestanie. On jednak swoją podłość na starym baranie dźwigając, nic sobie z owych błagań zatroskanych tubylców nie robił, jeno jeszcze bardziej ze skór obdzierał, chociaż przyznać trzeba, że żadnego do golasa zupełnie, żeby nie dostał zapalenia płuc lub kataru.
Smoczy Król, widząc co się święci, wielu śmiałków zwołać postanowił. Obiecał każdemu, że jak bestie pokona, to tchnienie ognia królewskiej córki oraz jej rękę i całą resztę otrzyma. Przybiegły od razu różne napalone smoki, młode, stare, z umiejętnościami i bez, te co jeszcze mogły lub tylko im się wydawało, lecz żaden wojak nachalnego do przesady Szewczyka pokonać nie zdołał.
Aż pewnego razu, stanął przed królem smok: mizerny, koślawy, prawie bez skóry i ognistego oddechu. Król ujrzawszy takie indywiduum, z powrotem do rodziny postanowił odesłać, albowiem nie chciał go mieć na królewskim sumieniu siedzącego, jak gdyby był gadającą papugą. Jednak ochotnik ów, był uparty jak stado osłów i odprawić się tak łatwo nie dał, myśląc zapewne o napalonym oddechu królewskiej córki i nie tylko o tym. W końcu król machnął ogonem, dając do zrozumienia, że zezwala Mizernemu... Jadącego na Baranie pokonać.
Szewczyk, gdy takiego rycerza obaczył, zarechotał w głos z pobłażaniem szyderczym, aż sztuczna szczęka wyleciała i miarkując drogę do rzeki, na wieki utonęła. Poszkodowany ujrzawszy ostanie pluśnięcie, popadł w zatrwożenie nieujarzmione, gdyż przyszło mu do głowy, czym będzie gryźć jadło wszelkie, żuć smoczą skórę, lub chrupać zardzewiałe gwoździe, gdyż takim kaprysem, też się przed innymi szewcami chwalić raczył.
Nie myślał długo. Do rzeki na wierzchowcu skoczył i już nigdy nie wypłynęli. Może jakiś konik morski, walnął go w łeb z kopyta. Barana też.
Od tego czasu, spokój zapanował w Smoczym Królestwie.
Mizerny, koślawy smok, dyplomatycznie zrezygnował z córki króla, gdyż okazała się wcale nie ładniejsza od bohatera, a nawet w niektórych szczegółach nieszczególnych, prześcignęła swym wizerunkiem jego wizerunek, jeszcze bardziej nieszczególny.
Może to i dobrze, bo ów bohater w swojej przyszłości, aż takim do rany przyłóż się nie okazał. Nawet budowę pomnika na jego cześć zaprzestano, gdy usłyszano jak mu dekiel zaczyna odbijać. Widocznie sława umysł czochrając, wygładziła fałdy na tyle, że zaoszczędzono parę groszy, budując w tym miejscu Wesołe Miasteczko, w którym to małe smoczki, pluły ogniem na figurkę Złego Pana na Baranie.
Po jakimś czasie w owej krainie, zaczęła krążyć z paszczy do paszczy legenda, o wyłaniającej się z rzeki gałęzi, co powieszonego Szewczyka na smoczej skórze unosi, a któremu z gardła zardzewiałe gwoździe wystają, a na jednym z nich, sztuczna szczęka ukojenie w dyndaniu znajduje, pogryziona przez piranie. Podobno, gdy jakiś smok za długo spoziera na owe zjawisko, to zamienia się w ludzia, który od razu zostaje upieczony i pożarty, gdyż nie spoczywa na ogromnym baranie, którego latające wnętrzności, mogłyby posiać pożogę i zniszczenie, zmieniając wygląd Królestwa na gorszy. Oprócz Córki Króla.
Komentarze (40)
(Całość przeczytam jutro. Do jutra).
No ale... lubię mieszać niepasujące wyrazy, sformułowania itp.?:)
.
Pozdrawiam ?
pozdrówka sążniste
Pozdrawiam ?
Zgadzam się z przedpiścą, że Szewczyk robi wrażenie. ;)
Masz całkowitą rację, mniej pomników, więcej wesołych miasteczek.
Wizerunek Szewczyka z legendy straszny. Tylko Królewna ma szczęście, że jej urody nikt zniszczyć nie zdoła. Szczęśliwa i nieustraszona.
Dobrze, że wybrakowany smok nie zgodził się ratować wszystkich za "królestwo i pół córki", jak to śpiewała Gaba Kulka ;)
Pozdrawiam?:)
Opowiadanie udowadnia, że drwina bywa zabójcza.
Smok stracił szczękę rechocząc drwiąco na widok mizeroty.
Ale - zabójcza bywa też panika! W panice tracimy rozum. Szewczyk przecież skoczył do jeziora "nie myśląc wiele".
Czy będzie cykl?
Zły Czerwony Berecik i empatyczny wilczek
Jaś i Małgosia znęcający się nad biedną staruszką babcią Jagą
rozwydrzony sKop-ciuszek i umęczona wdowa z córeczkami
???
Proszę! Proszę! Proszę!
Pozdrawiam Dekaosie ?
A może Dekaoś i Małgosia ogłoszą letni konursik?
Hę? Hę?
?
Piszemy krótką prozę z łatwym do odczytania, ale - przekręconym wątkiem znanym z baśni (Czerwony kapturek, Brzydkie kaczątko, itp.) Lub bajki (Bajka o złotej rybce, Pan kotek był chory...).
Na forum nikt nie wchodzi, więc proponuję na głównej.
Krótka proza to drabble czy double czy jeszcze inaczej?
Żeby nie było balaganu, to proponuję napisać w ogłoszeniu temat i dać termin np tydzień.
Ale przepraszam, to nie moj konkursik?
Jedna baja do końca lipca? No, proszę Cię! To strasznie długi termin.
Proponuję 10 dni.
Do końca wakacji napiszemy 6 bajecznych opowiadań.
Takie jest moje zdanie. Skromne. Nieśmiałe. Takie tam malutkie zdaniątko?
Dobła, będę później :)))
Albo...
dowolna ilość do 31 lipca I tura
+
dowolna iliość do 31 sierpnia II tura
?
Blagam, bo nic lepszego nie wymyślę?
A nie chciałbym z dawnych, jak ów powyższy, jeno deczko zmieniony w szczegółach?:)
Mogę zredagować ogłoszenie, jeśli chcecie, bo czas ucieka a myśl czeka :]
Ok! ?
Ale nie muszę...
5, pozdrawiam ☺️
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania