Pokaż listęUkryj listę

Opoww *** Ɗɾzҽաղҽ Ƥօżҽցղɑղíҽ

                                                               ???

 

Błękitne niebo, rozmywa poświatę księżyca do szarego świtu. Sprzężone pożegnalnym poplątaniem, szumią nawzajem gałęziowe pieśni. Pragną pozostać jak najdłużej w takim przytuleniu, na ile to jeszcze możliwe. Bliski wartki strumień, szemrze krystalicznie czystą wodą drzewne wspomnienia, o rozśpiewanych ptakach, ciepłym wietrze i corocznych kwitnieniach. Odpływają na zawsze, by już nigdy nie powrócić.

 

Chore drzewo, o słojach wypełnionych przeszłością lat, skrzypi cierpieniem sęków, w prawie suchych konarach. Połamane w wielu miejscach, przytłacza brązowymi piszczelami wszelkie rozmyślania o przyszłości, teraz takiej zbędnej w krainie wszechobecnej przyrody. Wygląd skulonego szkieletu, cuchnącego na wierzchołku, lecz daleko od nieba, sprawia przygnębiające wrażenie. Szyderczy maszt żaglówki, która już nigdzie nie popłynie, gdyż jezioro dawno wyschło. Kora w wielu miejscach odpadła, niczym ciało od gnijących zwłok, odsłaniając puste miejsca oczodołów pnia.

 

Z nieba lecą maleńkie gwiazdki niczym malutkie wróżki. Drzewna schizofrenia czy faktycznie są? Nie wiadomo. Świecą jasno, lecz co chwila jedna gaśnie. To schorowane, przygnębione nieuchronnym końcem, ogarnie dziwna, złota mgła. Widzi siebie, jako małą sadzonkę. Swoje dorastanie, mimo przeciwności losu. Liście, które na przemian, pojawiają się i znikają, na tle błękitnego nieba i ciemnych, burzowych chmur.

 

Niedaleko stoi huśtawka. Miarowe kołysanie w porywach wiatru, jest dla tych dwóch drzew: radosne i smutne zarazem. Radosne, gdyż przypomina wahadło zegara, które jeszcze wspólny czas odmierza. Smutne, bo wiedzą, że ruch huśtawki dla jednego z nich, ustanie niebawem na zawsze i czy nawet najsilniejszy wiatr będzie ją wstanie rozhuśtać?

Ptaki szybują wysoko. Wskazują coś skrzydłami.

 

Zdrowe, kieruje gałęzie w tamtą stronę. Zabija zepsutą nostalgię. Może nie wszystko stracone. Pozostaną jeszcze razem. Chociaż kilka dni. Bo każdy taki cenny.

Widzi, że coś się zbliża. Niby w wesołych, jasnych szatach. Wygląda obiecująco. Jest coraz bliżej. Konary w niektórych miejscach z lekka zielenieją barwą nadziei, która ostatkiem sił, nasącza chore drzewo, zaplątane teraz jeszcze bardziej.

 

A zatem trwają we wzajemnym przytuleniu. Cieszy każda chwila, bo każda może być ostatnią. Czekają na nieuchronne rozdzielenie, lecz nie chcą w to uwierzyć. Prawie puste wnętrze, nie ma już w sobie dużo życia. Nawet korniki się wyprowadziły. Tylko obecność drugiego drzewa, dodaje otuchy tak wielkiej, że siłą woli jeszcze jakoś stoi. Łączyła ich do tej pory nierozerwalna nić. Niczym długa cienka gałązka. Teraz słaba i wątła, w każdym mgnieniu czasu, może nie wytrzymać naporu finalnego przeznaczenia.

 

Zaczyna pękać w bezsilności. Prawie że słyszą złowieszcze, ciche trzaski. W końcu nie wytrzymuje nacisku czegoś, na które drzewa, wpływu żadnego nie mają. W strumieniu gaśnie wiele wspomnień. Płynie tylko woda. A nawet gdyby tam były, to dla nich niedostrzegalne. Ruch huśtawki ustaje zupełnie. Bezruch, mówi sam za siebie. Kropka nad i. Na umierającym drzewie gasną gwiazdki. Tylko jedna jeszcze słabo świeci. Swoim szeptanym, bezsilnym blaskiem, trzyma się życia. Lecz i ją pożera ciemność. W ogniskach zostaje sam popiół.

 

Zdrowe już wie, że widziana z daleka nadzieja, tak naprawdę jest zwiastunem śmierci. Chore drzewo oparte o zdrowe, zaplątane we wspomnienia tak silnie, że prawie stanowią jeden drzewny organizm, chłonie w siebie złowieszcze dźwięki. Po chwili obydwa drzewa zostają na siłę rozdzielone. Sypie się drzewna kora. Ostatnie, wspólne żywiczne łzy.

 

Stalowe zęby wgryzają się w martwe już teraz drewno. Żółtawe wiórki drewnianej krwi tryskają na boki. Przestało być potrzebne. Nawet desek z takiego trupa, zrobić nie można. No chyba, że jako budulec, do taniej trumny. Jedyna pociecha, że huśtawka zaczyna lekko drgać. To wiatr rozwiewa opowieść w wielu możliwych kierunkach.

                                                                         ??

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Marian 03.11.2020
    Bardzo poetyckie! Bardzo.
    "Szyderczy masztu żaglówki,..." -> Tu coś jest nie teges z formą.
  • Dekaos Dondi 03.11.2020
    Marianie↔Dzięki:)→Za wskazanie błędu→też.
    Z masztu oderwałem→u:)→Pozdrawiam:)
  • Piotrek P. 1988 03.11.2020
    Smutna historia, przedstawiona w oryginalnej, surrealnej konwencji. ?????, pozdrawiam ??
  • Dekaos Dondi 03.11.2020
    Piotrek P.1988↔Dzięki:)↔Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania