Opoww *** Ɗzყń, Ɗzყń, Ɗzყń
Kiedy cicha grudniowa noc, przyczepiła do granatowego nieba złotą gwiazdkę oraz inne, trochę mniejsze, żeby nie było jej samej smutno, a Pan Śnieguś wziął włochaty pędzelek i polukrował puszystą bielą okoliczny świat i nasze wełniane czapki i czerwone nosy, usłyszeliśmy, iskrzące kryształkami lodu, dzwonienie.
Pobiegliśmy zatem spieszno do przyozdobionej zielonymi latarenkami chatki, buchając parą, niczym cieplutkie parowozy oraz chrupiąc butami po zmrożonych, nieco wnerwionych, śnieżynkach.
Czekanie na gwiazdorka w żółtym ciepełku, było całkiem fajne i przytulne. Dzwonkowe kwilenia przybierały na sile, gdyż były coraz bliżej. Wreszcie usłyszeliśmy za drzwiami, zamaszyste chłodne pukanie, przyobleczone dzyńdzaniem. Po zakończonym śpiewanie kolęd, byliśmy bardziej przyziemni, czyli spragnieni prezentów. Zatem tak jak żeśmy stali, tak żeśmy drzwi otwarli. Teraz dopiero usłyszeliśmy dzwonki, w całej krasie brzmieniowej. Gwiazdorek do nas mówił niewyraźnie:
–– Zę… by by… dzyń… mi mi… dzyń, dzyń… dzwo, dzwo… nią, nią… dzyń… zim, zim, no, no, dzyń, dzyń… jak, jak… cho, cho…le, le… dzyń, dzyń…
Z tej to przyczyny, wręczanie prezentów się trochę opóźniło. Dopiero gdy Gwiazdorek ogrzał zimne ciało przy kominku i wypił co trzeba, by mu ciepło było, to zaczął wyjmować z miecha i rozdawać. Lecz i tak, od czasu do czasu, słyszeliśmy… dzyń, dzyń.
Komentarze (4)
A mnie się zrobiło cieplutko, jak cho chooo... a może i jeszcze bardziej, więc sobie trochę podzyńdzolę?
U mnie/w rodzinnym domu to aniołek 'grzebał w miechu' , ale też trzeba było sobie zasłużyć śpiewaniem kolęd i znajomością paciorka ???
Ta dziecięca wiara, że Gwiazdor, Mikołaj czy inny Aniołasek przynosi prezenty była /i oby jak najdłużej została/ słodka... przecież jeden On Ci jest i do naszych drzwi zapukał i prezenty wg zamówień rozdaje, a to dalsze pobrzękiwanie to tylko echo janczarów.
No po prostu nieustające?
☃️ ☃️ ☃️ ☃️ ☃️, pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania