Opoww *** Ciemnioch
Ciemniok właśnie beka tak sowicie, że aż na chwilę rozbłysło, włochatym odorem. Cuchnie mu paskudnie z otworu wciągającego. Leży na barłogu, w okrągłej trumnie. Tak nazywa to, na czym spoczywa. Nie jest bynajmniej wampirem. Ciało w fazie rozkładu – bo leciwy – wypycha mlaskające fałdy pomarszczonych zielonkawych wnętrzności. Zwisają poza obręb legowiska. Kapie z nich coś, na kształt nie wiadomo czego. Nie znaczy to jednak, że za chwilę wyzionie owłosionego ducha.
To jedyne do tej pory utrapienie. Strasznie paskudy łaskoczą w bebechach, ale spełniają przydatną funkcję. Długimi, chwytliwymi włosami, potrafią wyłapywać i transportować do wewnątrz ciała. Ciemniok nie jest na tyle kumaty, by wiedzieć, po diabła ta profesja potrzebna, w szerszym znaczeniu. A jednak podświadomie wie, że zjadanie tego, to jego tożsamość. Ma niewątpliwie jasne wnętrze, co jakiś czas.
Aż do dzisiaj. Zaczyna pokarm prześwitywać przez skórę, ze zdwojonym wzmocnieniem. I to go martwi. Przecież wokół powinna być ciemność.
Widocznie jestem zachłannym dupkiem – myśli nawet. – Obżarstwo unicestwi moje: ego. Czarnokwasy nie nadążają przerabiać, bym wydalał kałomroczki. Produkują w jakąś inną, zafajdaną stronę. A może przesadnie skrajnie, pragnę wypełniać powierzoną misję. Ja pierdzielę. Znowu żrę. Chyba popadam w nałogowy paradoks. Mam nadzieje, że inne Ciemniochy, potrafią zajadać światło, odpowiednio dawkując. Nie ma zmiłuj. Szef przerobi mnie na świecącą latarnię. A fe!
Komentarze (12)
Pociągnąłeś zdrowy kawałek tekstu bez przegadywania, należy Ci się plus. ?
? ? ? ? ?, pozdrawiam ?
Pozdrawiam?:).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania